O rezygnacji rzecznika premier Donald Tusk poinformuje oficjalnie po wtorkowym posiedzeniu rządu. Nie wiadomo, kto zastąpi Agnieszkę Liszkę na tym stanowisku. Tymczasowo funkcję tę będzie prawdopodobnie pełnił szef gabinetu politycznego premiera, Sławomir Nowak. - Kiedy podejmowałam się pełnienia obowiązków rzecznika rządu, umówiliśmy się na coś w rodzaju kontraktu menedżerskiego. Moim zadaniem było stworzenie biura prasowego z prawdziwego zdarzenia. Po ośmiu miesiącach uważam, że to zadanie jest już wykonane - powiedziała Liszka serwisowi Newsweek.pl. - Teraz mogę realizować inne plany zawodowe - dodała. Odchodząca z rządu specjalistka od spraw komunikacji nie ujawnia, jakie ma plany zawodowe. - Na razie chcę odpocząć. Wybieram się na kilkutygodniowy urlop - tłumaczy. Zmiany w rządzie rozpoczęły się przed zapowiadanym na sierpień przeglądem resortów. Na odejście Liszki raczej nie wpłynęła ocena jej pracy - była postrzegana jako profesjonalistka. Jednak jako osoba spoza "dworu Tuska" nie miała dostępu do wielu informacji. Na jej decyzję o odejściu mogła też wpłynąć atmosfera panująca w kancelarii premiera. Według "Rzeczpospolitej", premier miał pretensje, że rzeczniczki nie widać w mediach i że nie reaguje w sytuacjach kryzysowych, np. wtedy, gdy krytykowano jego wizytę w Peru, po której zaczęły spadać słupki poparcia dla rządu. "Super Express" podaje romantyczny powód dymisji Agnieszki Liszki. Gazecie udało się ustalić, że pani rzecznik "jest zakochana po uszy". "Jej wybranek mieszka i pracuje za granicą, a Agnieszka jako rzecznik nie miała po prostu dla niego czasu" - powiedział "SE" jeden ze współpracowników premiera. Jak twierdzi informator gazety, rzeczniczka rządu ma też ostatnio kłopoty ze zdrowiem.