Milan Subotić, sekretarz programowy TVN, był agentem WSI - napisała "Gazeta Polska". On sam temu zaprzecza, zaś PiS zwrócił się do TVN o wyjaśnienia. Kierownictwo stacji zapewniło, że Subotić nie miał żadnego wpływu na ostatni program "Teraz My". Raport specjalny: Szokujące nagrania PiS pytał także we wtorek o b. szefa WSI Konstantego Malejczyka, o którym "GP" donosi, że prowadził Suboticia, a teraz doradza Samoobronie. Malejczyk też zaprzecza i mówi, że nie zna Suboticia. "Gazeta Polska", powołując się na ustalenia komisji weryfikacyjnej WSI, napisała, że Subotić, który doradza przy akceptacji programów publicystycznych stacji m.in. programu "Teraz My", współpracował z WSI, a wcześniej z wojskowymi służbami PRL. Miał go prowadzić Malejczyk. Według informatorów "GP", Konstanty Malejczyk na kilka dni przed programem "Teraz My", w którym ujawniono tzw. taśmy Beger, spotkał się z posłem Samoobrony Januszem Maksymiukiem, który później mówił, że uczestniczył w przygotowaniach do zorganizowania programu. Według Maksymiuka, doniesienia "GP" nie rzucają nowego światła na sprawę nagrań rozmowy Renaty Beger z politykami PiS. Powtórzył, że Andrzej Morozowski z TVN zadzwonił do niego i że żadne służby specjalne nie miały w całej sprawie znaczenia. Dodał, że nie przypomina sobie, by Malejczyk pojawiał się w Samoobronie. Nasze informacje pochodzą z kilku niezależnych i pewnych źródeł - zapewnił naczelny gazety, Tomasz Sakiewicz. Podkreślił, że nie może ich ujawnić zapewniając zarazem, że źródłem nie jest Piotr Bączek - rzecznik likwidatora WSI Antoniego Macierewicza - a do lipca br. współpracownik "GP". Zdaniem sekretarza generalnego PiS Marka Kuchcińskiego, informacje "GP" odsłaniają "kulisy prowokacji politycznej". Kuchciński stawiał publicznie pytania, czy to przypadek, że Subotić doradza przy programie "Teraz My" i czy to przypadek, że w sprawie pojawia się Malejczyk, "doradca i dyskretny ekspert Samoobrony". Kuchciński zarzucał TVN, że jest - jak się wyraził - "orężem medialnym PO". Nigdy nie byłem agentem WSI - oświadczył Subotić. Według niego, powoływanie się przez "Gazetę Polską" na ustalenia komisji weryfikacyjnej WSI są "bezczelnym kłamstwem". Przyznał, że miał jedyny kontakt z WSI w I połowie 1992 r., gdy pracował w Wiadomościach TVP. - WSI bezskutecznie próbowało mnie wówczas zwerbować - dodał. - Nie mam i nie miałem żadnych kontaktów z Samoobroną - powiedział Malejczyk. - Ja, jako Konstanty Malejczyk, nigdy nie spotkałem się z panem Suboticiem. Nie wiem, skąd pomysł połączenia mojego nazwiska z jego. Sądzę, że kolejna fałszywka puszczona w obieg przez broniący się układ - dodał były szef WSI. Telewizja TVN oświadczyła, że Subotić nie był poinformowany o treści programu "Teraz My", w którym pokazano "taśmy Beger". "Autorzy programu kontaktowali się w tej sprawie jedynie ze ścisłym kierownictwem TVN" - napisano. Osobne oświadczenie wystosowało kilkudziesięciu dziennikarzy różnych redakcji TVN. "W TVN nie istnieje ani funkcja cenzora, ani inspiratora naszych działań" - napisali. TVN oświadczyła też, że nie miała wcześniej "żadnych informacji świadczących o rzekomej współpracy Suboticia ze służbami specjalnymi". Wezwano do ujawnienia kierownictwu stacji takich dokumentów. Telewizja zapowiedziała też, że wystąpi na drogę prawną przeciwko wydawcy "GP", jeśli jej "rewelacje" okażą się nieprawdziwe", "a mamy prawo tak sądzić". Także Andrzej Morozowski i Tomasz Sekielski, autorzy programu "Teraz My", oświadczyli, że ani politycy, ani tym bardziej służby specjalne, nie mają wpływu na to, co jest w ich programie. Oni też zapowiedzieli proces przeciw "autorom takich insynuacji". "Nagranie negocjacji Renaty Beger z politykami PiS było wyłącznie naszą inicjatywą, o czym wielokrotnie mówiliśmy. Twierdzenia, że było inaczej to kłamstwa i pomówienia, które naruszają nasze dobra osobiste i podważają naszą dziennikarską wiarygodność" - napisali Sekielski i Morozowski w oświadczeniu. Sprawa wycieku informacji z komisji likwidacyjnej lub weryfikacyjnej ds. WSI będzie badana - zapowiedział Piotr Bączek, rzecznik wiceszefa MON Antoniego Macierewicza. Sam Macierewicz po posiedzeniu sejmowej komisji ds. służb specjalnych powiedział, że to niemożliwe, by wyciekły jakiekolwiek informacje z tych komisji. Ujawnił, że nazwiska Suboticia nie ma w protokole polikwidacyjnym WSI. Prokuratura Okręgowa w Warszawie czeka na ewentualne zawiadomienie ze strony MON, czy doszło do ujawnienia tajemnicy państwowej, jaką są dane osobowe tajnego współpracownika dzisiejszych służb specjalnych. - To na razie jedynie fakt medialny, który sam w sobie nie wystarczy do wszczęcia śledztwa, bo nie mamy wiedzy źródłowej, czy dana osoba była, czy nie, tajnym współpracownikiem i dlatego nie wiemy, czy w tej sprawie mogło dojść do ujawnienia tajemnicy - oświadczył rzecznik tej prokuratury Maciej Kujawski. Bronisław Komorowski (PO) zaapelował do prezydenta, premiera, ministra obrony oraz Macierewicza o odtajnienie raportu w sprawie likwidacji WSI. Polityk PO uważa, że powinno się ujawnić raport, a nie "uprawiać politykę pomówień, sugestii, budowania wątpliwości, skojarzeń negatywnych, a jednocześnie zasłaniać się tajemnicą państwową". Reakcję PiS uznał za próbę odwrócenia uwagi opinii publicznej od ujawnionych w TVN nagrań rozmów Renaty Beger z politykami PiS. Politycy SLD oświadczyli, że spodziewali się, iż po ujawnieniu nagrań z rozmów polityków PiS z Renatą Beger, PiS przypuści "atak na opozycję i media". - Mamy z tym dziś do czynienia - oceniają. LPR powtarza swój apel o "Prześwietlenie wszystkich ludzi mediów".