Sąd przesłuchiwał świadka w trybie tajnym, w specjalnie ekranowanej sali, w budynku Sądu Najwyższego. Na wokandzie świadek figurował jako anonimowy, do sali wszedł z czterema innymi funkcjonariuszami, wszyscy wystąpili w czarnych kombinezonach, czarnych kominiarkach i ciemnych okularach. Różnili się jedynie wzrostem - najwyższy szedł na przedzie. W przerwie rozprawy Sawicka, pytana o wrażenie, jakie ma spotykając kogoś, kogo poznała w innych okolicznościach, odpowiedziała: - Jakie wrażenie może mieć ktoś, kto spotyka swojego oprawcę?. Ze względu na tajność rozprawy ani Sawicka, ani Wądołowski, ani ich obrońcy nie mogli powiedzieć niczego o samym jej przebiegu. O przesłuchaniu dwóch agentów CBA określanych w sprawie jako Tomasz Piotrowski i Marek Przesławski sąd zdecydował w marcu. Obaj mają status świadków incognito. Jednego z nich sąd przesłuchiwał już przez kilka godzin na początku maja. Na jednej z poprzednich rozpraw sąd oddalił wniosek obrońców o odebranie funkcjonariuszom CBA statusu świadków incognito. Jeden z obrońców Sawickiej zapowiedział wtedy, że zaskarży do TK przepis Kodeksu postępowania karnego pozwalający tylko prokuratorowi decydować, kto ma być świadkiem anonimowym. W marcu sąd odrzucił wniosek prokuratury o przedłużenie do 2012 r. terminu dostarczenia oczyszczonych nagrań z podsłuchów oskarżonych i agentów CBA. Według sądu prowadziłoby to do całkowitego wstrzymania procesu. Sędzia Marek Celej dał wtedy prokuraturze czas do połowy lipca. CBA zatrzymało Sawicką w październiku 2007, gdy przyjmowała - jak uznano w akcie oskarżenia - łapówkę za ustawienie przetargu na zakup dwuhektarowej działki na Helu. Szczegóły nagłośnił ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński tuż przed wyborami w 2007 roku. Z przedstawionych przezeń podsłuchów posłanki wynikało, że liczyła ona też na robienie interesów w związku ze spodziewaną po wyborach prywatyzacją w służbie zdrowia. Sprawa wywołała wątpliwości PO i części mediów co do domniemanego politycznego tła wielomiesięcznej operacji specjalnej CBA wobec Sawickiej (usuniętej wtedy z PO). Ona sama prosiła w emocjonalnym wystąpieniu szefa CBA, by jej "nie linczował publicznie". Oskarżona twierdziła, że padła ofiarą prowokacji agenta CBA, który miał związać ją ze sobą emocjonalnie. Sawicka oceniła, że oficerowie CBA przekroczyli uprawnienia podejmując wobec niej bezpodstawną inwigilację i że namawiali ją do przestępstwa. Kamiński temu zaprzeczał. Już po wygaśnięciu jej immunitetu, Sawicka została zatrzymana w listopadzie 2007 przez CBA, po czym prokuratura postawiła jej zarzuty. Sąd zwolnił ją po wpłaceniu 300 tys. zł kaucji. Akt oskarżenia poznańska prokuratura wysłała do sądu w czerwcu 2008 r. Za niewiarygodną uznano wersję Sawickiej o "kuszeniu" jej przez agentów. Jest oskarżona o podżeganie i nakłanianie do korupcji oraz płatnej protekcji, przyjęcie 100 tys. zł korzyści majątkowej i powoływanie się na wpływy w organach władzy. O to samo oskarżono Wądołowskiego. Grozi im do 10 lat więzienia. Proces ruszył w październiku 2009. Sawicka zeznała, że agent przedstawiający się jako Tomasz Piotrowski prowokował ją do zachowań, które dziś kwalifikowane są jako korupcyjne. Opowiadała, jak agent zbliżył się do niej emocjonalnie, słuchał o małżeńskim kryzysie, okazywał czułość w tańcu, słał kosztowne podarunki, jak bukiety róż owinięte perłami.