Jak podaje dziennik, ZUS zablokował wypłatę ponad 100 tys. złotych zasiłków dla żony Tomasza Kaczmarka. Katarzyna K. została w 2014 r. zatrudniona przez swoją wspólniczkę Marzenę H. na pół etatu w charakterze "specjalisty ds. marketingu", z pensją ponad 14 tys. złotych miesięcznie. W lipcu 2014 r. K. poszła na zwolnienie lekarskie - była wtedy w ciąży. Oczekiwała, że ZUS będzie wypłacał jej chorobowe, jednak zakład zakwestionował jej umowę o pracę, twierdząc, że stworzone dla niej stanowisko jest po prostu fikcyjne, a Marzena H. nie potrafiła pokazać efektów jej pracy. Łącznie K. domagała się od ZUS-u ok. 120 tys. złotych - chorobowego, a później macierzyńskiego. Zarówno sąd okręgowy, jak i apelacyjny w Białymstoku przyznały rację ZUS-owi. "Do żadnego wyłudzenia nie doszło, a żona popełniła w umowie tylko formalny błąd" - powiedział gazecie Kaczmarek, znany jako "agent Tomek". "To PiS-owski układ. Oni opanowali sądy i teraz się mszczą. Żyję z nimi jak pies z kotem" - stwierdził. Więcej w "Fakcie" --