Skontrolowanie działalności agencji za czasów rządów PiS zlecił jej nowy szef Krzysztof Bondaryk. - Na razie do prokuratury dotarło jedno podejrzenie o popełnieniu przestępstwa za czasów poprzedniego kierownictwa ABW - mówi "Rz" rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Katarzyna Szeska. Podkreśla, że nie wie, czego dotyczy owo zawiadomienie, gdyż jest ono objęte klauzulą tajne. Wiadomo tylko, że nie dotyczy paragrafów, które wskazywała ABW w komunikacie prasowym po zakończeniu audytu - niedopełnienia obowiązków, przekroczenia uprawnień oraz ujawnienia tajemnicy państwowej. Tymczasem, jak ustaliła "Rz" ze źródeł zbliżonych do agencji, do tej pory skierowano pięć zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstw (część z nich do prokuratury mogła jeszcze nie dotrzeć). Najpoważniejsze z nich dotyczy założenia podsłuchu jednemu z działaczy Platformy, który obecnie nie jest parlamentarzystą. Najprawdopodobniej chodzi o Wojciecha Brochwicza. Podsłuch założono mu z powodu podejrzenia, że popełnił przestępstwo przeciwko wyborom, doprowadzając do wycofania się w 2005 roku z walki o prezydenturę Włodzimierza Cimoszewicza. To właśnie Brochwicz skontaktował Annę Jarucką z szefem sejmowej komisji śledczej Konstantym Miodowiczem. Jarucka bezpodstawnie oskarżała Cimoszewicza o sfałszowanie oświadczenia majątkowego.