- Tego, co się wydarzyło przed Ministerstwem Edukacji Narodowej, jak i na komisariacie na Wilczej, nie mogę w żaden sposób komentować - zaznaczyła Agata Grzybowska. - Nie jestem pierwszą poszkodowaną dziennikarką - jestem pierwszą, która została zabrana na komisariat. Znowu została przekroczona kolejna granica w Polsce i powinniśmy o niej mówić - podkreśliła fotoreporterka. - Zostały przedstawiony mi zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej policjanta. Nie przyznaję się w jakimkolwiek stopniu do winy - zadeklarowała. Jak podkreśliła, mimo że relacjonowała wydarzenia m.in. z Majdanu, to "nigdy nie była aresztowana jako dziennikarka". "Kiedy wykonywałam swoją pracę, zostałam zaatakowana przez policjanta tylko dlatego, że robiąc zdjęcie, błysnęłam mu w twarz fleszem. Absolutnie nie przyznaję się do stawianych mi zarzutów" - napisała Grzybowska. Sprawą zajął się m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich. Rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Ciarka pytany w Polsat News o zatrzymanie fotoreporterki powiedział, że "ta pani naruszyła nietykalność cielesną policjanta, ona go uderzyła". - Wówczas pamiętajmy, że żadna legitymacja dziennikarska nie zwalnia z odpowiedzialności. W tym momencie policjant nie może sobie pozwolić na to - powiedział.