i znajomość Sikorskiego z politykiem Demokratów - Ronem Asmusem. O wszczęciu śledztwa poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Katarzyna Szeska. Nie podała żadnych szczegółów, uzasadniając to tajnym charakterem śledztwa. Ujawniła jedynie, że śledztwo wszczęto w zeszłym tygodniu z doniesienia szefa BBN Władysława Stasiaka. Za ujawnienie tajemnicy państwowej grozi do pięciu lat więzienia. Według orzecznictwa Sądu Najwyższego przestępstwem jest pierwotne ujawnienie tajemnicy - przez urzędnika zobowiązanego do jej przestrzegania, który udostępnił ją mediom - a nie przez dziennikarzy, którzy ją opublikowali. W lipcu media ujawniły fragmenty tajnej i rejestrowanej rozmowy między prezydentem a ministrem, przeprowadzonej 4 lipca w BBN. Tego dnia premier oświadczył, że nie jest usatysfakcjonowany ofertą USA w negocjacjach ws. tarczy. Prezydent - według "Dziennika" - miał pytać Sikorskiego "lodowato" m.in., czy to on tłumaczył telefoniczną rozmowę Tuska z wiceprezydentem USA Dickiem Cheney'em. "Czy pan jest tłumaczem?" - pytał prezydent. "Jakie to ma znaczenie?" - dziwił się Sikorski. "Czy pan jest tłumaczem, powtarzam pytanie?"; "Nie rozumiem, jaki to ma związek ze sprawą". "Proszę zaprotokołować: "Odmawia odpowiedzi na pytanie, czy jest tłumaczem" - miał dodać L. Kaczyński. Prezydent miał też dopytywać, czy Sikorski zna Rona Asmusa, prominentnego polityka amerykańskich demokratów. "Czy pan zna Rona Asmusa?" - pytał L.Kaczyński. "Nie widzę związku ze sprawą tarczy" - odpowiadał Sikorski. "Powtarzam pytanie: czy pan zna Rona Asmusa?"; "Nie widzę związku"; "Zna pan?"; "Zna go pani Fotyga, ja go też znam". "Proszę zaprotokołować: Potwierdził, że zna Rona Asmusa" - miał mówić prezydent. Według "Dziennika" prezydent pytał o Asmusa, bo podejrzewał, że Sikorski zawarł tajny pakt z demokratami - że umowa o tarczy zostanie podpisana z nimi, a nie z odchodzącą administracją George'a W. Busha. Sam Asmus przyznał, że zna Sikorskiego, ale zaprzeczył, jakoby kiedykolwiek nakłaniał go do zajęcia konkretnego stanowiska w sprawie obrony antyrakietowej. Szef BBN wysłał prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa nieuprawnionego ujawnienia informacji niejawnych związanych ze spotkaniem prezydenta z szefem MSZ. Politycy PO mówili, że wyciek fragmentów rozmowy to skandal. - Ujawniamy Amerykanom szczegóły naszych negocjacji, to osłabia naszą pozycję - oceniał wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak. Zdaniem wicemarszałka Sejmu Stefana Niesiołowskiego, prezydent potrzebuje "kuracji". Według Jarosława Kaczyńskiego źródłem przecieku był szef polskiej dyplomacji, który - jak ocenił prezes PiS - ujawnił fragment rozmowy w zemście, bo "jest to człowiek rzeczywiście niesłychanie wręcz uczulony na własnym punkcie".