Sejmowa komisja etyki poselskiej zdecydowała w środę, że 17 posłom PiS zwróci uwagę, a trzech upomni w związku z całą sprawą. Komisja uznała, że usprawiedliwienia nie miały na celu wprowadzenie w błąd marszałka Sejmu. - Prokuratura we własnym zakresie oceni te materiały - powiedział prok. Mateusz Martyniuk. Dodał, że prokuratura weźmie pod uwagę oceny komisji etyki, ale - jak zaznaczył - "nie jest związana jej ustaleniami". - Po analizie materiałów zajmiemy stanowisko w całej sprawie - zapowiedział prokurator. - Kancelaria Sejmu przekaże prokuraturze informacje i materiały dotyczące decyzji Sejmu w sprawie usprawiedliwień posłów PiS - powiedział rzecznik marszałka Sejmu Jerzy Smoliński. Prokuratura prowadzi - po doniesieniach od osób prywatnych - postępowanie sprawdzające w całej sprawie pod kątem art. 286 Kodeksu karnego. Stanowi on: "Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd (...) podlega karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do lat ośmiu". Postępowanie sprawdzające kończy się wszczęciem formalnego śledztwa lub odmową tego. Posłowie PiS usprawiedliwiali nieobecność na głosowaniach w trakcie dwóch głośnych bojkotów posiedzeń Sejmu przez klub PiS. Część usprawiedliwiła swoją "nieobecność" ważnymi względami, by - jak twierdziły media - nie tracić 300 zł diet za uczestnictwo w obradach. Według mediów, posłowie pisali, że byli na pogrzebie w innym mieście, inni podawali opiekę nad dziećmi lub objazd swego okręgu. Część z nich jest jednak na zdjęciach z 11 lipca w Sejmie, gdy PiS po bojkocie zwołał konferencję prasową. Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zapowiadał wcześniej, że jeśli komisja etyki uzna, że posłowie PiS, przedstawiając fałszywe zwolnienia z obrad Sejmu chcieli wyłudzić 300 zł, sprawą zajmie się prokuratura. Posłowie PiS zapewniali, że nie mieli zamiaru wyłudzenia pieniędzy.