- Utrzymując standardy, które obowiązują w Platformie, nie chcąc, żeby to, co się wydarzyło miało jakikolwiek wpływ na tę partię, rezygnuję z członkostwa w PO do czasu wyjaśnienia tej sprawy - powiedział Ludwiczuk. Jak dodał, liczy na to, że będzie mógł wrócić do PO, kiedy wyjaśni się - jak powiedział - "prowokacja" wobec niego. - To honorowa decyzja, dobrze świadczy o senatorze Ludwiczuku - skomentował tę decyzję wiceszef klubu PO Waldy Dzikowski. Ludwiczuk jest szefem sztabu Piotra Kruczkowskiego (PO), obecnego prezydenta Wałbrzycha, który ponownie ubiega się o to stanowisko. W środę sztab wyborczy kontrkandydata Kruczkowskiego - Mirosława Lubińskiego z Wałbrzyskiej Wspólnoty Samorządowej - zawiadomił wałbrzyską prokuraturę o popełnieniu "korupcji politycznej" przez Ludwiczuka. Z zawiadomienia wynika, że Ludwiczuk miał proponować pełnomocnikowi sztabu wyborczego Lubińskiego Longinowi Rosiakowi stanowisko wicestarosty wałbrzyskiego, a jego żonie pracę w jednej ze spółek miejskich oraz atrakcyjny wyjazd na wakacje, jeśli ten przejdzie na jego stronę. W czwartkowym oświadczeniu Ludwiczuk przeprosił mieszkańców Wałbrzycha, przyznał, że popełnił błąd. Ludwiczuk deklaruje na swojej stronie internetowej, że dołoży wszelkich starań, aby wyjaśnić sprawę władzom PO. PiS: Wyciągnąć konsekwencje Wcześniej o wyciągnięcie konsekwencji wobec Ludwiczuka zaapelowali do premiera Donalda Tuska posłowie PiS. - W naszym przekonaniu senator Ludwiczuk osiągnął dno, zupełne dno, jeśli chodzi o politykę, o moralność, która powinna towarzyszyć człowiekowi pełniącemu funkcje publiczne - mówił podczas konferencji prasowej w Sejmie poseł PiS Dawid Jackiewicz. Wałbrzyska posłanka PiS Anna Zalewska podkreślała, że Ludwiczuk dopuścił się korupcji politycznej, a poziom jego wypowiedzi drastycznie kontrastuje "z deklaracjami PO o podwyższaniu standardów politycznych".