Agenci CBA od czwartkowego poranka prowadzili przeszukania w wielu miejscach w całej Polsce, w tym m.in. w podkarpackim biurze poselskim szefa klubu Polskiego Stronnictwa Ludowego, ale także w jego mieszkaniu i u rodziców posła. Jak dowiedział się nasz dziennikarz, te działania to kontynuacja śledztwa prowadzonego pod nadzorem prokuratury apelacyjnej w Warszawie. Chodzi o aferę z powoływaniem się na wpływy w resorcie kierowanym przez Elżbietę Bieńkowską. Setki tysięcy złotych i znane postaci z regionu Na początku tygodnia w związku z prowadzonym postępowaniem CBA przeszukało gabinet wiceministra infrastruktury, Zbigniewa Rynasiewicza. Wcześniej zatrzymano dwóch podkarpackich biznesmenów z branży paliwowej, którzy usłyszeli zarzuty powoływania się na wpływy u pierwszego zastępcy minister Elżbiety Bieńkowskiej. Wobec jednego z mężczyzn orzeczono areszt, który został zamieniony na kaucję w wysokości pół miliona złotych. Z ustaleń RMF FM wynika, że działania śledczych zakrojone są na dużą skalę. Jak ustalił dziennikarz RMF FM Marek Balawajder, w aferę zamieszanych jest co najmniej dziesięć osób. To znane postaci z Podkarpacia - urzędnicy, politycy, policjanci i prokuratorzy. W grę wchodzić mogą nawet setki tysięcy złotych łapówek. Agenci CBA w ostatnich dniach zdobyli nowe dowody w tej sprawie. Bury: Nie mam sobie nic do zarzucenia Jan Bury odpowiadając dziennikarzom na pytania o akcję CBA podkreślił, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Potwierdził jednak, że agenci weszli do jego biura poselskiego w Rzeszowie i pokoju sejmowego. Szef klubu ludowców bardzo starannie unikał odpowiedzi na pytanie, czego dotyczyło przeszukanie. - CBA wykonuje czynności na zlecenie prokuratury. Jeśli się zakończą, to myślę, że rzecznik CBA lub prokuratura poinformuje państwa. Ja nie jestem dysponentem tej wiedzy - stwierdził enigmatycznie. - To może dotyczyć mojej działalności w przeszłości, a może aktualnych, bieżących spraw - mówił. Przyznał, że zna dwóch podkarpackich biznesmenów z branży paliwowej zatrzymanych ostatnio po śledztwie CBA w sprawie powoływania się na wpływy w ministerstwie infrastruktury. - W ostatnich latach - pewnie dwóch, trzech, nie miałem z nimi kontaktu. Wcześniej na spotkaniach może dwóch, trzech, bo jest to firma znana - tłumaczył. Dodał, że nie został przesłuchany ani przez CBA, ani przez prokuraturę. Pytany o to, czy działania służb wykonywane w dniu spotkania klubu PSL z ministrem Sienkiewiczem uważa za przypadek, Bury stwierdził jednoznacznie: Myślę, że nie zbieżności tych faktów. To jest pełen przypadek. Nie ma to nic wspólnego zapewne z aferą taśmową. Marek Balawajder Krzysztof Zasada Grzegorz Kwolek