Afera wizowa. Zdymisjonowany Piotr Wawrzyk przerywa milczenie
Były wiceszef polskiej dyplomacji Piotr Wawrzyk po raz pierwszy zabrał głos na temat afery wizowej. - Za bardzo mu zaufałem, zapewniano mnie, że taki proceder ułatwień w wydawaniu wiz funkcjonował w MSZ od dawna - powiedział polityk PiS o Edgarze K.

- Zostałem wykorzystany przez Edgara K., to był mój błąd. Za bardzo mu zaufałem, zapewniano mnie, że taki proceder ułatwień w wydawaniu wiz funkcjonował w MSZ od dawna - mówi Piotr Wawrzyk w pierwszym wywiadzie z Radiem ZET.
Wiceminister spraw zagranicznych po wybuchu afery wizowej został zdymisjonowany, skreślono go także z list wyborczych Prawa i Sprawiedliwości. Niedługo później polityk trafił do szpitala, wcześniej zostawiając list.
Podczas rozmowy z radiem Wawrzyk przyznał, że docierały do niego sygnały o nieprawidłowościach, w tym od Amerykanów. Na granicy z Meksykiem zatrzymano nielegalnego migranta, który dostał się tam przez Europę dzięki polskiej wizie.
W czasie publikacji rozmowy z byłym wiceszefem MSZ portal tvn24.pl przekazał informacje o kolejnych dymisjach w resorcie. W związku z aferą wizową z funkcji dyrektora Departamentu Konsularnego MSZ odwołany został Marcin Jakubowski. Stanowisko straciła też wicedyrektorka tego departamentu Beata Brzywczy.
Afera wizowa w kampanii wyborczej
Afera wizowa wybuchła na początku września. Według ustaleń "Rzeczpospolitej" oraz "Gazety Wyborczej" Piotr Wawrzyk był autorem projektu rozporządzenia w sprawie ułatwień wizowych dla pracowników tymczasowych z około 20 krajów, w tym państw muzułmańskich. Jeden z urzędników MSZ w rozmowie z dziennikarzami Radia ZET ujawnił, że nieprawidłowości miało dochodzić już w konsulatach.
- Przed naszą ambasadą stały stoiska, gdzie można było kupić już podstemplowane dokumenty, wystarczyło wpisać nazwisko. Wysłaliśmy tam kontrolę i zdecydowaliśmy o wstrzymaniu wydawania wiz - mówił.
Sprawa błyskawicznie stała się głównym tematem kampanii wyborczej. Donald Tusk oskarżył PiS o sprowadzenie 250 tys. nielegalnych migrantów z Bliskiego Wschodu oraz Afryki podczas prowadzenia antyimigranckiej retoryki w trakcie wyborów. W odpowiedzi na te twierdzenia resort dyplomacji wydał oświadczenie, w którym zaprzeczył tym tezom.
Wawrzyk trafił do szpitala. "Nie mogę żyć z piętnem łapówkarza"
Mimo to Piotr Wawrzyk musiał pożegnać się z karierą w dyplomacji, a także z polityką. Decyzją kierownictwa PiS został skreślonych z przygotowanych list. Wkrótce trafił do szpitala, zostawiając w swoim mieszkaniu list.
"Nie chcę i nie mogę żyć z piętnem łapówkarza, przestępcy. Po prostu sobie na to nie zasłużyłem!!!" - napisał wtedy polityk. "Winnym tego, co robię, jest osoba, która nadużyła mojego zaufania i media, które w pogoni za sensacją i z przyczyn politycznych zrobiły ze mnie przestępcę" - dodawał Wawrzyk w liście, do którego dotarła Interia.
Prokuratura Krajowa po wybuchu afery wizowej poinformowała, że śledztwo prowadzone przez CBA dotyczy nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydanie kilkuset wiz w ciągu półtora roku. Dotyczy polskich placówek dyplomatycznych w Hongkongu, Tajwanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Filipinach i Katarze.
Edgar K. był bliskim współpracownikiem Piotra Wawrzyka. W ramach operacji służb urzędnik, w zamian za pomoc za pomoc w załatwieniu wiz, miał przyjąć 160 tys. zł łapówki od działającego pod przykryciem funkcjonariusza CBA - ustaliły media. W sumie miał przyjąć co najmniej pół miliona łapówek i usłyszał zarzut płatnej protekcji przy załatwianiu wiz w MSZ.
***








