Andrzej Parafianowicz to były wiceminister finansów i szef kontroli skarbowej, a także były generalny inspektor informacji finansowej. Jego nazwisko pojawiało się przy okazji jednej z tzw. "taśm Wprost". Podczas podsłuchanej rozmowy z byłym ministrem transportu Sławomirem Nowakiem Parafianowicz chwalił się, że blokował między innymi postępowanie skarbówki w sprawie Nowaka i jego żony. Obiecywał także pomoc w sprawie obecnej kontroli, powołując się na znajomości. W podobny sposób miał również pomóc reprezentacji siatkarzy. Obecnie oba wątki (żony Nowaka i siatkarzy) są badane przez prokuraturę. Rozmowa została nagrana, gdy Parafianowicz nie był już w rządzie. Od 2013 roku zasiada w zarządzie państwowego gazowego giganta PGNiG. Tuż po ujawnieniu podsłuchów premier Donald Tusk mówił, że "nie wyobraża sobie, aby Parafianowicz mógł kontynuować pracę w tak poważnej spółce". 18 czerwca radio RMF FM podało nawet, że los byłego wiceministra jest przesądzony i straci on stanowisko. Trzy wynagrodzenia Jak podaje dzisiejsza "Rzeczpospolita", tak się jednak nie stało. Parafianowicz został jedynie zawieszony przez radę nadzorczą. Od czasu zawieszenia Parafianowicz nie uczestniczy w pracach zarządu PGNiG, ale pobiera wynagrodzenie. Nie wiadomo, ile dokładnie, ale według raportu PGNiG, średnie zarobki członków zarządu przekraczają 1 mln zł rocznie. Dodatkowo Parafianowicz zasiada jeszcze w radzie nadzorczej polsko-rosyjskiego EuRoPol Gazu i w radzie dyrektorów norweskiej spółki PGNiG Upstream International (w obu pobiera wynagrodzenie). Obie firmy są spółkami Skarbu Państwa i są powiązane z PGNiG. Były wiceminister nie jest w nich zawieszony, ponieważ - jak pisze "Rzeczpospolita" - "zawieszenie dokonane przez radę nadzorczą PGNiG nie rozciąga się na funkcje pełnione w innych spółkach, nawet powiązanych kapitałowo z PGNiG". Do kiedy były wiceminister będzie zawieszony? Nie wiadomo. Władze PGNiG czekają na wyniki prokuratorskiego śledztwa. Więcej w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".