Rano premier Leszek Miller przyznał, że otrzymał od kieleckiego senatora Jerzego Suchańskiego notatkę z której wynika, iż to szef świętokrzyskiego SLD Henryk Długosz był informatorem Andrzeja Jagiełły w tzw. sprawie starachowickiej. Notatka została przekazana Prokuratorowi Generalnemu Grzegorzowi Kurczukowi i - jak zapewnił Prokurator Krajowy Karol Napierski - od razu trafiła do Kielc. Także sekretarz generalny SLD Marek Dyduch przyznał dzisiaj rano, że z notatki senatora Suchańskiego wynika, iż to Długosz był informatorem Jagiełły. Po południu Dyduch oświadczył, że Długosz twierdzi, iż nie przekazał Jagielle informacji w tzw. sprawie starachowickiej. Jak mówił Dyduch, poinformował Długosza o notatce i zapytał go, czy to prawda - ten zaprzeczył. Dyduch proszony o ocenę wiarygodności Suchańskiego odparł, że nie jest od oceny wiarygodności oświadczeń ani Długosza, ani Suchańskiego. Dodał, że świętokrzyska rada wojewódzka została poinformowana o notatce Suchańskiego. Podkreślił, że Długosza wybierały struktury wojewódzkie, a każda struktura SLD jest samodzielna i można ingerować w nią tylko wtedy, jeżeli narusza prawo bądź statut. - Henryk Długosz nie naruszył prawa bądź statutu, więc trudno mi w to ingerować - powiedział. Dyduch zaznaczył, że Zarząd Krajowy partii opracuje neutralne dla wszystkich struktur w Polsce zasady weryfikacji. - Henryk Długosz nie będzie jednoosobowo weryfikował swoich kolegów w województwie i on sam będzie weryfikowany według pewnych procedur - zaznaczył. Suchański po trzygodzinnym przesłuchaniu go jako świadka (o które sam poprosił) powiedział dziennikarzom w Kielcach, że jest zdziwiony ujawnieniem treści jego notatki na temat przecieku, przekazanej prokuratorowi generalnemu. - Dziwię się, ponieważ to jest objęte chyba tajemnicą śledztwa - dodał. Odmówił ujawnienia treści notatki, powiedział tylko, że padło w niej jedno nazwisko. Oświadczył, że notatkę przekazał w tym tygodniu, a wiedzę na ten temat powziął w ubiegłym tygodniu. Powołując się na tajemnicę śledztwa, odmówił też odpowiedzi na pytania, czy wskazał posła Długosza jako źródło przecieku i czy wskazał konkretną osobę. - Przekazałem informacje, co wiem na ten temat, natomiast czy to jest przeciek czy nie, to już prokuratura najlepiej wie - oświadczył. Zdaniem senatora, fakt, że składał zeznania blisko trzy godziny oznacza, że prokurator "widocznie" uznał je za istotne dla śledztwa. Przesłuchanie senatora będzie kontynuowane w kieleckiej prokuraturze w piątek. Suchański poinformował wczoraj, że sam poprosił o spotkanie w prokuraturze. Prokurator Napierski powiedział, że notatka dotarła do ministerstwa na początku tygodnia i natychmiast została przekazana prowadzącej śledztwo kieleckiej prokuraturze. Spytany, dlaczego ministerstwo nie informowało o istnieniu tej notatki, Napierski odpowiedział: "Nie informujemy, w jakim śledztwie, jaki dokument otrzymaliśmy; to by było nieporozumienie". Na pytanie, czy Długosz będzie przesłuchiwany przez kielecką prokuraturę, Napierski odparł, że to zależy od prokuratora prowadzącego śledztwo. Zastępca kieleckiego Prokuratora Okręgowego Janusz Bors pytany, kto jeszcze będzie zeznawał w tej sprawie i czy ponownie zostanie przesłuchany poseł Długosz, odpowiedział, że nie wie. Termin przesłuchania wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Zbigniewa Sobotki w tej sprawie zależy od dalszych czynności prokuratury - dodał. 4 lipca "Rzeczpospolita" poinformowała, że z policyjnego podsłuchu wynika, iż były już poseł SLD Andrzej Jagiełło zadzwonił do jednego ze starachowickich samorządowców z SLD i ostrzegł go przed planowaną akcją Centralnego Biura Śledczego. Jagiełło miał się powołać na informacje uzyskane od wiceministra spraw wewnętrznych Zbigniewa Sobotki. Starachowicki starosta i ówczesny wiceprzewodniczący rady (obaj z SLD) zostali z kilkunastoma innymi osobami zatrzymani w marcu przez Centralne Biuro Śledcze i aresztowani przez sąd. Prokuratura Okręgowa w Kielcach oskarżyła starostę o usiłowanie wyłudzenia odszkodowania za rzekomo skradziony samochód, a wiceszefa rady powiatu o wyłudzenie odszkodowania oraz łapówkarstwo. W ubiegłą środę prokuratura postawiła posłowi Jagielle zarzut utrudniania postępowania karnego przez poinformowanie starosty i wiceprzewodniczącego rady powiatu o planowanej akcji CBŚ. Grozi mu za to kara do pięciu lat więzienia. Poseł wyszedł wczoraj ze szpitala i był przesłuchiwany w Prokuraturze Okręgowej w Kielcach, która zastosowała wobec niego zakaz opuszczania kraju i poręczenie w wysokości 10 tys. złotych. Po wyjściu z prokuratury powiedział dziennikarzom, że jest "absolutnie, całkowicie" niewinny i nie popełnił żadnego przestępstwa.