SKOK - Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa w Wołominie, to instytucja finansowa, która działając na zasadach spółdzielczości, między innymi udzieliła pożyczek. Upadła w lutym 2015 roku. Dwa miesiące wcześniej Bankowy Fundusz Gwarancyjny podjął decyzję o realizacji wypłat środków gwarantowanych podmiotom, które w związku z upadłością kasy straciły ulokowane tam pieniądze. Za upadłość kasy zapłacił więc Skarb Państwa. Zapłacił dużo - 2,2 miliarda złotych. SKOK Wołomin. Czym są SKOK-i? SKOK Wołomin powstał w 1999 roku. Do początku 2014 roku miał w Polsce 102 placówki, które łącznie obsługiwały blisko 80 tysięcy osób. SKOK-i były parabankowymi instytucjami spółdzielczymi, które gromadziły wspólne oszczędności wielu osób. Teoretycznie po to, by pomnażać taki kapitał na zasadach lepszych, niż oferowane w tradycyjnych bankach. Problemy zaczęły się w 2009 roku. Mniej więcej w tym samym czasie uchwalono nową ustawę, która pozwala Komisji Nadzoru Finansowego kontrolować SKOK-i. Lech Kaczyński ustawę skierował do Trybunału Konstytucyjnego, sprawa się przeciągała i ostatecznie weszła w życie w 2012 roku. Kiedy KNF zajęła się SKOK Wołomin, na jaw wyszło, że w kasach brakuje miliardów, a metodą wyprowadzania pieniędzy było udzielanie kredytów na tzw. "słupy", czyli podmioty, np. osoby fizyczne, które nigdy nie spełniały warunków do pożyczek, a dzięki fałszywym dokumentom, bez trudu dostawały kredyty w SKOK Wołomin. Między innymi ten proceder opisuje film "Korzenie zła" braci Sekielskich - w całości do obejrzenia pod załączonym linkiem. "Słupami" byli bezdomni zwożeni z całej Polski. Dostawali fałszywe papiery, z pośrednikiem szli do siedziby kasy, tam dostawali kredyt, pośrednik zabierał papiery, a bezdomny dostawał niewielką kwotę, np. 50 zł. Pożyczki opiewały na setki tysięcy, a nawet miliony złotych, z których pieniądze były wyprowadzane poza system bankowy. Oczywiście wiele z nich nigdy nie spłacono. "Korzenie zła" - film braci Sekielskich. Służby i gangsterzy Do 2012 roku mózgiem całej operacji był Piotr P., członek rady nadzorczej SKOK Wołomin, a w przeszłości agent Wojskowych Służb Informacyjnych. Przyjmował przelewy i gotówkę - środki od "słupów", potem przygotowywano fikcyjne pożyczki, umowy inwestycyjne, by stwarzać pozory legalności, a ostatecznie pieniądze lokowano w różnego typu inwestycjach, przedmiotach i nieruchomościach w Polsce i za granicą. W 2014 roku P. trafił do aresztu na siedem lat, w związku z zarzutami o udział w grupie przestępczej, choć nie tylko. Śledczych interesowało również pobicie Wojciecha Kwaśniaka, który jako wiceszef Komisji Nadzoru Finansowego, nadzorujący działalność SKOK Wołomin, został w 2014 roku brutalnie pobity. Sam Kwaśniak był przeświadczony o próbie zamachu na jego życie. W całej sprawie pojawia się też wątek łączący P. z polityką. W 2015 roku, na antenie RMF FM, były szef WSI gen. Marek Dukaczewski powiedział o kontaktach P. z "prawicą" i wizytach w Pałacu Prezydenckim w czasie prezydentury Lecha Kaczyńskiego. SKOK Wołomin. Sprawa w toku W 2018 roku, kiedy prokuraturą kierował już Zbigniew Ziobro, funkcjonariusze CBA zatrzymali Kwaśniaka w związku z niedopełnieniem obowiązków przez urzędników KNF przy nadzorze SKOK Wołomin w latach 2013-2014. W 2019 sąd uznał, że zatrzymanie Kwaśniaka było niezasadne. P. z aresztu wyszedł w 2021 roku. W następnym roku trafił tam ponownie. Policja podkreślała, że w ten sposób udaremniono ucieczkę mężczyzny z kraju. Tymczasem we wrześniu 2023 ruszył proces Wojciecha Kwaśniaka, jego byłego szefa Wojciecha Jakubiaka oraz dziewięciu innych osób. Zdaniem prokuratury szkody powstałe przez niedopełnienie obowiązków urzędników KNF wynoszą 1,2 mld złotych. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!