"SENSACYJNE zeznania!A. Rudnicki przed KW przyznaje, że w sprawie Marszałkowskiej 43 był SŁUPEM.Pojawia się nazwisko Roberta N.#reprywatyzacja" - napisał na Twitterze Jaki. Brat Jakuba R., Adam dopytywany przez przewodniczącego komisji Patryka Jakiego czy można powiedzieć, że był w tej sprawie słupem powiedział: "No w pewnym sensie chyba tak". Zeznawał on w środę przed komisją jako drugi świadek. Powiedział, że zaangażował się w transakcję "tylko i wyłącznie dzięki pani mec. Iwonie Gerwin, która była pełnomocnikiem pań spadkobierczyń". "Przez nią zostałem namówiony do tej transakcji i ponieważ to pani Iwona Gerwin zaczęła zmieniać warunki transakcji, które były z paniami spadkobierczyniami na początku ustalone - co do jej wynagrodzenia i terminu płatności, w jak najszybszy sposób starałem się z tej transakcji wycofać" - powiedział. Dodał, że Gerwin wywierała na niego w związku z nieruchomością presję w obszarze ich życia prywatnego. Zaznaczył, że "w tym wszystkim", biorąc pod uwagę sytuację osobistą, jest najbardziej poszkodowaną osobą. Ocenił, że poza "stratami emocjonalnymi" poniósł straty rzędu "kilkuset tysięcy złotych". "Gerwin doprowadziła do tego, że sprzedałem znacznie poniżej ceny, jaką chciałem uzyskać, moją inną nieruchomość, po to, żeby uruchomić środki na zakup Marszałkowskiej 43" - powiedział świadek. "Spadkobierczynie mogły zostać zmanipulowane" Spadkobierczynie Marszałkowskiej 43 zostały zmanipulowane przez mec. Iwonę Gerwin, bo odmówiły podpisania ostatecznej umowy notarialnej ws. sprzedaży praw do niej - zeznał przed komisją weryfikacyjna świadek, brat Jakuba R., Adam. Według niego nie było na to "racjonalnego powodu". "Mówiły, że muszą robić to, co pani Iwona chce, a ja się umawiałem z nimi, a nie że będę spełniał nowe oczekiwania pani Gerwin" - oświadczył. "Pani Iwona żądała nienależnego wynagrodzenia" - dodał. "W momencie, jak ja się pozbyłem problemu, zamknąłem tę część mojego życia i bardzo daleko wyrzuciłem. To jest najgorsze doświadczenie mojego życia, co mnie spotkało wokół tego i ono trwa" - powiedział świadek o całej sprawie. Świadek zapewnił, że o transakcji ws. Marszałkowskiej nie rozmawiał z rodzicami (jego matką jest Alina D. podejrzana ws. reprywatyzacji, tak jak i jego brat Jakub R., b. szef Biura Gospodarki Nieruchomościami - PAP). "Czy jak pan kupuje nieruchomość za milion euro, w centrum Warszawy, to rozmawia pan o tym z ludźmi?" - pytał go Robert Kropiwnicki (PO). Świadek odpowiedział, że ma kolekcję sprzętu Wojska Polskiego sprzed 1939 r. "wartą dużo więcej niż milion euro". "I to jest moja pasja. Na ten temat co dzień rozmawiam" - dodał. "Kwestia Marszałkowskiej pojawiła się tylko dlatego, że zostałem namówiony do tego przez panią Gerwin" - zaznaczył. Zapytany przez szefa komisji Patryka Jakiego, jak poznał reprezentującego go potem przy sprzedaży praw do nieruchomości mec. Roberta N., Adam R. odparł, że w maju 2014 r. to był dla niego "ktoś z ulicy" a "dziś jest ważną osobą". Dodał, że przeglądał w internecie, kto byłby zainteresowany zakupem tej nieruchomości i znalazł kancelarię, którą zajmowała się takimi transakcjami. Wyjaśnił, że zaczął szukać kogoś, "kto by ode mnie to przejął". Świadek zapewnił, że "nie zna nikogo w ratuszu". Jaki dopytywał, czy brat nie polecał mu usług mec. N. "Nie pamiętam" - padła odpowiedź. Jaki replikował, że "trudno w to uwierzyć, skoro z bratem pan Robert N. prowadził interesy". Pytany o kontakty mec. Gerwin z bratem świadka, R. odparł, że mówiła mu kiedyś, że była w BGN ws. zwrotu gruntu i "była bardzo niezadowolona po tej rozmowie".