"Przemówienie premiera było mało konkretne, choć nie jest to dla mnie zaskoczeniem, sprawa jest wciąż bardzo świeża" - ocenił w rozmowie z PAP prof. Konarski. Politolog przypomniał, że premier w kontekście podsłuchów wskazywał na struktury, które mają swój udział w kontrolowaniu linii przesyłowych gazu i węgla, mówił też, że afera jest realizacją pewnego scenariusza narzuconego polskiemu rządowi. "To są stwierdzenia, które mogłyby stanowić punkt wyjścia do dyskusji na ten temat, ale w żaden sposób nie są wystarczającym wyjaśnieniem, tego, co się stało" - mówił Konarski. Konarski uznał, że mamy do czynienia z największym kryzysem od 25 lat i nigdy jeszcze polski rząd nie był w tak trudnej sytuacji jak teraz. "Okazuje się, że rządzący nami politycy w wielu wypadkach nie dorośli do swojej roli, ale afera podsłuchowa skompromitowała struktury polskiego państwa, nie tylko konkretnych polityków" - powiedział politolog. "To, co mnie zaniepokoiło, to fakt, że premier wskazywał jako winnych zaistniałej sytuacji tych, którzy podsłuchiwali, ale też tych, którzy te podsłuchy ujawnili. Donald Tusk wyraził się w tym punkcie mało precyzyjnie i nie wiem, czy miał na myśli tych, którzy podsłuchy przekazali mediom, czy samych dziennikarzy. Jeżeli premier miał na myśli osoby przekazujące nagrane rozmowy mediom, to trudno się nie zgodzić z jego oceną. Ale jeżeli myślał o dziennikarzach, którzy ujawnili te nagrania opinii publicznej, jeżeli chciał powiedzieć, że media nie miały prawa tego ujawnić, to jego stwierdzenie było bardzo niefortunne" - ocenił Konarski. Zdaniem Konarskiego nie można traktować na równi tych, którzy zawiązali spisek i inwigilowali polski rząd, z tymi, którzy podsłuchy ujawnili, mając do tego prawo, bo na tym m.in. polega praca dziennikarza. "Społeczeństwo ma prawo wiedzieć, kto rządzi, czy ludzie kompetentni, poważni, czy osoby traktujące kraj jak swój prywatny folwark. Głównymi winnymi afery są oczywiście ci, który inwigilowali, ale też politycy, którzy, jak widać, nie dorośli do funkcji, które pełnią" - dodał Konarski.