"Wyborcza" pisze, że kiedy "Wprost" zapowiedział publikację stenogramów z podsłuchów, kelnerzy wpadli w popłoch. "Zniszczyli pendrive'y i dyski zewnętrzne, na których mieli kopie rozmów. Według informatorów "Wyborczej" potłukli nośniki, a potem wrzucili je do Wisły. Gdy zostali zatrzymani i pokazali to miejsce, nurkowie pracujący dla policji i ABW je znaleźli. Na razie jednak nie odzyskano danych" - relacjonuje dziennik. "Śledztwo, wbrew zapowiedziom rządu, na pewno nie zostanie zamknięte do końca wakacji" - zauważa. Na łamach "Wyborczej" fakt bycia jednym z nagranych VIP-ów potwierdza Aleksander Kwaśniewski. "Skontaktowała się ze mną prokuratura i poinformowała, że zostałem nagrany. Pytała, czy jestem zainteresowany statusem pokrzywdzonego. Powiedziałem, że jestem, ale kroków nie podjąłem, jeśli to zrobię, to będę działał przez pełnomocnika" - wyjaśnia były prezydent.