Akt oskarżenia w sprawie wniosła praska prokuratura. Zarzuty dotyczą nielegalnego nagrywania polityków w dwóch warszawskich restauracjach. Jest ich w sumie osiemdziesiąt jeden. Przed sądem stawili się wszyscy oskarżeni: Marek Falenta, Krzysztof R. i kelner Konrad Lassota oraz drugi kelner Łukasz N. Ten ostatni był chroniony przez uzbrojonych antyterrorystów i na ławie oskarżonych zasiadał w kamizelce kuloodpornej oraz kominiarce. Falenta i Krzysztof R. jeszcze przed rozprawą zapewniali dziennikarzy, że nie mają sobie nic do zarzucenia. "W świetle faktów które dziś przedstawiłem prokuraturze i mediom oczekuję, że sąd jak najszybciej mnie uniewinni" - powiedział Falenta. Ale w sądzie stawili się też licznie pełnomocnicy pokrzywdzonych w sprawie. Adwokat Roman Giertych, reprezentujący między innymi byłego szefa MSZ Radosława Sikorskiego oraz byłego ministra finansów Jacka Rostowskiego, tłumaczył, że nie chodzi o skazanie kelnerów: "Kwestia kary dla kelnerów ma mniejsze znaczenie niż wyjaśnienia motywów działania tego, kto za tym stał" - mówił Roman Giertych. Poinformował, też, że będzie domagał się wezwania przed sąd ministra-koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego i byłego szefa delegatury CBA we Wrocławiu Dariusza Duszy, aby "ustalić głębsze motywy podsłuchiwania polityków, niż ustaliła prokuratura". Prokuratura śledztwo w tej sprawie prowadziła 15 miesięcy. Ustaliła, że motywy działania oskarżonych miały charakter biznesowo-finansowy. Według prokuratury, to Falenta miał zlecić wykonanie nagrań dwóm pracownikom restauracji - Łukaszowi N. i Konradowi Lassocie. Za takie przestępstwo grozi im i współpracującemu z nimi Krzysztofowi R. do dwóch lat więzienia.