W czwartek rano CBA poinformowało, że funkcjonariusze biura z delegatur w Szczecinie, Białymstoku, Lublinie, Warszawie, Łodzi, Wrocławia, Poznania, Katowic i Gdańska zabezpieczają dokumenty w ponad 50 miejscach, m.in. w firmach, które uzyskały dofinansowanie oraz np. w Zakładzie Karnym w Krzywańcu, Zakładzie Karnym w Czarnem oraz Centralnym Zarządzie Służby Więziennictwa w Warszawie. Piotr Kaczorek z wydziału komunikacji społecznej CBA podał, że czynności te prowadzone są w ramach śledztwa prowadzonego przez Delegaturę CBA w Gdańsku pod nadzorem tamtejszej Prokuratury Regionalnej. Dodał, że dotyczy ono inwestycji i rozliczeń wielomilionowego dofinansowania przyznanego w ramach "Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka na lata 2007-2013". "Umowy zawarte zostały w połowie 2014 r. i dotyczyły między innymi inwestycji realizowanych w ośrodkach penitencjarnych. Spowodowana przez beneficjentów szkoda związana z uzyskanym dofinansowaniem ze środków unijnych sięga łącznie 50 milionów złotych" - stwierdził Kaczorek. Z kolei Prokuratura Krajowa sprecyzowała, że chodzi o umowy z 2014 r., zawarte z Polską Agencją Rozwoju Przedsiębiorczości w Warszawie, w ramach Funduszu Rozwoju Regionalnego. "Z uwagi na rozwojowy charakter sprawy i dynamikę kontynuowanych działań procesowych, na tym etapie prokuratura nie może informować o zakresie i konkretnych powodach zlecenia przeszukań. Ich celem jest zabezpieczenie dokumentacji. Ustalenia śledztwa obejmują kilkadziesiąt osób, które w różny sposób i na różnym etapie uczestniczyły w realizacji przedmiotowych kontraktów" - podano w komunikacie. Dodano również, że śledztwo prowadzone jest od lipca 2016 r. O śledztwie mówił też szef CBA Ernest Bejda podczas informacji o działalności kierowanej przez siebie służby za 2016 r., składanej w czwartek przed Senatem. "To jest śledztwo, które dotyczy nieprawidłowości w realizowaniu świadczeń związanych z tą bardzo zacną ideą. CBA wraz z prokuraturą uzyskało informacje i pozyskało dowody, że w tym obszarze dzieją się pewne nadużycia" - powiedział Bejda. "I nie ma na to zgody, żeby tolerować patologie. Jakkolwiek ten system - umożliwiający pracę więźniom, ich resocjalizację poprzez pracę - jest pożądany, korzystny, przynoszący korzyści nie tylko dla nich, ale również dla państwa, zawsze mogą się znaleźć czarne owce, które chcą - nazwijmy to - pójść na skróty. I tak naprawdę to jest sprawdzanie, w jaki sposób te świadczenia są realizowane, czy nie ma tam, krótko mówiąc, oszustw i czy nie ma korupcji" - dodał.