- Mieliśmy do czynienia z aferą Lwa Rywina. Proszę zobaczyć w tym kontekście (...) Po drodze mamy do czynienia z takim syndromem Starachowic. Pismo poszło do pana premiera. Później nagle ci, którzy byli objęci działaniem CBA, zachowują się, jakby doskonale wiedzieli o tym, co w tym piśmie było. To kolejny skandal - mówił na antenie RMF FM Zbigniew Wassermann. Skandal hazardowy jak afera Rywina Mechanizm nielegalnych działań przy okazji nowelizacji ustawy o grach losowych jest stary jak świat, podobny zresztą do tego znanego nam z afery Rywina - "ja ci załatwię coś, a ty mi dasz coś w zamian". W tym przypadku - analizując opublikowane podsłuchy - tym "czymś" do załatwienia jest wykreślenie z projektu ustawy daniny na rzecz państwa, którą musieliby płacić właściciele kasyn. Nie ma jednak mowy o tym "czymś w zamian". To nie zawsze są pieniądze. Czasami to dług wdzięczności do wykorzystania w późniejszym czasie. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie chodziło o najwyższych urzędników i o publiczne pieniądze. Jest o co walczyć, bo to nie pierwsza afera wokół hazardu. Sześć lat temu ówczesny szef klubu parlamentarnego rządzącej wtedy partii był podejrzewany o wzięcie 10 milionów dolarów w zamian za zmianę ustawy na korzyść lobbystów reprezentujących branżę hazardową. Afera bardzo przypomina dzisiejszą. Z tą tylko różnicą, że dziś na razie nie ma mowy o łapówce. Lobbyści wiedzieli, że znaleźli się pod lupą CBA? Afera hazardowa przypomina także to, co stało się w Starachowicach. Jest bowiem podejrzenie, że ktoś ostrzegł lobbystów, i to niedługo po tym, jak premier otrzymał tajne informacje z CBA o próbach zmiany w projekcie nowelizacji ustawy. Przez ponad rok Centralne Biuro Antykorupcyjne podsłuchuje biznesmenów, którzy zabiegają o korzystne dla siebie zmiany. 12 sierpnia tego roku Szef CBA Mariusz Kamiński informuje premiera o całej aferze. Wtedy projekt nowelizacji ustawy nie zakładał, by skarb państwa miał dodatkowe dochody z hazardu. Kilka tygodni później pojawia się nowa propozycja i w niej dochody są już opodatkowane. CBA podejrzewa, że po pierwsze: premier, wiedząc o podejrzeniach służb, kazał zmienić zapisy w nowelizacji ustawy. Po drugie, z podsłuchów wyraźnie widać, że biznesmeni zamieszani w całą sprawę mogą wiedzieć, że są na celowniku Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Na przykład Chlebowski umawia się z biznesmenem poprzez kogoś innego, prosi o dyskrecję. Inny zapis z podsłuchów między dwoma biznesmenami jest taki: Wycofałem Magdę, bo tam KGB, CBA (...) Jak się spotkamy, to ci powiem. Zobacz ujawniony przez "Rzeczpospolitą" zapis podsłuchanej rozmowy Zbigniewa Chlebowskiego z Ryszardem Sobiesiakiem W Starachowicach podejrzani zostali ostrzeżeni przez posłów i byłego ministra - w tym przypadku może być bardzo podobnie. Afera starachowicka z udziałem polityków SLD wybuchła w 2003 roku i dotyczyła przecieku tajnych informacji z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji do osób podejrzanych o kontakty przestępcze. Czytaj też: Wassermann: To połączenie afery Rywina z aferą starachowicką