Kempa była pytana w Radiu Zet, czy współtwórcy i beneficjenci kampanii "Sprawiedliwe sądy", czyli Anna Plakwicz i Piotr Matczuk, którzy wcześniej pracowali w kancelarii premiera, zostali z niej zwolnieni, czy oni sami odeszli. "Sprawa jest zamknięta. Nie są pracownikami, aczkolwiek cenię sobie tych państwa, bo są rzeczywiście fachowcami. Nikt, ja nikogo nie wyrzucam, żeby była jasna sytuacja" - odparła. "Rozwiązaliśmy umowę za porozumieniem stron" - dodała minister. Matczuk i Plakwicz po odejściu z Kancelarii Premiera otworzyli własną firmę. Kempa zapewniał, że nie stracili oni zaufania ani jej, ani premier Beaty Szydło. "Absolutnie nie. Są to ludzie, co do których mam, że tak powiem bardzo duży szacunek i bardzo dobrze nam się współpracowało" - podkreśliła. Dopytywana, czy dlatego, "gdy odeszli z kancelarii premiera, założyli spółkę i dostali lukratywny kontrakt?" odparła: "Żyjemy w wolnym kraju i wolno decydować o swoich własnych losach". Pytana, czy nie jest tak, że sprawa Plakwicz i Matczuka to przykład działania "republiki kolesi", o której PiS mówi odnosząc się do swych poprzedników tzn., czy nie jest tak, że ludzie związani z politykami dostają lukratywne kontrakty od polityków. Kempa odpowiedziała: "Nie, myślę, że przede wszystkim atak na tych ludzi dość uważam niewybredny i nieuzasadniony, i nieuprawniony był związany z tym, że przeprowadzona została bardzo dobra, bardzo oczekiwana i bardzo ważna kampania dotycząca sprawiedliwych sądów". "I ta kampania się bardzo myślę dobrze przysłużyła. I to jest kampania, którą w zasadzie, w mojej ocenie, powinniśmy kontynuować" - stwierdziła Kempa. Na uwagę dziennikarza, że "to nie był atak, to były pytania o etykę w polityce, o moralność, o to, czy ludzie, którzy pracują w kancelarii premiera mogą w dwa miesiące później dostawać lukratywny kontrakt za publiczne pieniądze" minister odparła: "Gdybyśmy przejrzeli pewne elementy związane z kontraktami za PO to bardziej by się pan tutaj mocno chwycił za głowę. Natomiast w tej sytuacji współpracujemy z fachowcami". Dopytywana o ewentualne zawiadomienie prokuratury w tej sprawie oceniła, że nie ma takiej potrzeby. "Nie ma takiej potrzeby z punktu widzenia prawa. Z punktu widzenia fachowości również. Kampania była bardzo potrzebna" - podkreśliła. Kampania Polskiej Fundacji Narodowej "Sprawiedliwe sądy", która - w zamyśle jej autorów - ma przybliżyć polskiej i zagranicznej opinii publicznej cele i szczegóły reformy wymiaru sprawiedliwości, od początku budzi kontrowersje. Posłowie PO złożyli wniosek o jej zbadanie przez CBA; Nowoczesna m.in. skierowała pismo do szefa PKW o kontrolę i sprawdzenie, czy nie dochodzi do złamania ustawy o partiach politycznych i finansowaniu partii politycznych przez Polską Fundację Narodową. PKW w poniedziałek poinformowała, że obecnie nie ma narzędzi do tego, by zbadać działalność tzw. kampanii billboardowej. Misją powołanej latem zeszłego roku Polskiej Fundacji Narodowej jest budowa pozytywnego wizerunku Polski w kraju i za granicą.