W połowie 2011 r. Amber Gold przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, a pod koniec 2011 r. w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express, pod którą działały linie OLT Express Regional (z siedzibą w Gdańsku, wykonujące rejsowe połączenia krajowe) oraz OLT Express Poland (z siedzibą w Warszawie, które wykonywały czarterowe przewozy międzynarodowe). Linie OLT Express rozpoczęły działalność 1 kwietnia 2012 r. Kądziołka był pytany przez przewodniczącą komisji Małgorzatę Wassermann (PiS) m.in. o zatrudnienie jego córki w jednej ze spółek OLT w charakterze stewardesy. Kądziołka przyznał, że jego córka, jako młoda dziewczyna, zapragnęła spróbować swoich sił na rynku pracy i znalazła anons o rekrutacji przez firmę zewnętrzną, która poszukiwała dla jakiejś linii lotniczej personelu podkładowego. "To postępowanie z powodzeniem przeszła i tak zaczęła pracę w Yes Airways, które potem się przekształciło w OLT Express" - wyjaśnił. Dopytywany o tę sprawę były prezes ULC mówił, że córka nie mówiła mu o problemach technicznych z samolotami, którymi latała, nie informowała o braku ubezpieczeń itp. Zaznaczył, że w tamtym czasie OLT miała bardzo dobre i nowoczesne samoloty w swojej flocie i była dobrze zorganizowaną firmą. "Córka pracowała najpierw w Yes, a potem w OLT, jako tzw. piąta stewardesa. W hierarchii jest to najmłodsza stewardesa. Pracowała parę miesięcy i nigdy już do tego zawodu nie wróciła" - powiedział Kądziołka. Dodał, że córka jest dorosła, ma samodzielne życie zawodowe. Kądziołka przekonywał, że sam też nie miał wiedzy na temat tego, że samoloty OLT nie są ubezpieczone. Według niego nie było jednak takiej sytuacji, że ubezpieczenia nia miał samolot "w locie". Świadek proszony był o ustosunkowanie się do zeznań Marcina P. na temat rozmów, z których wynikało, że samoloty mogły nie być ubezpieczone z powodu braku środków, ale nie będzie z tym żadnego problemu i wszystko będzie załatwione, z racji tego, że w spółce zatrudniona jest córka prezesa ULC. "Nie mam żadnej wiedzy o tego typu rozmowach. Jest mi to obce" - zapewnił Kądziołka. Wassermann kontynuowała ten wątek, pytając, czy na fakt, iż ULC traktował spółki OLT w sposób wyjątkowo pobłażliwy, miało wpływ to, że w jednej ze spółek była zatrudniona jego córka. "W naszym społeczeństwie dzieci prawników są prawnikami, dzieci lekarzy są lekarzami i nie jest dziwne, że dziecko pilota chciało pracować jako personel pokładowy" - odparł były prezes ULC. Wassermann przyznała, że to nie jest dziwne, ale jej zdaniem dziwne jest to, że otrzymują i utrzymują koncesje firmy, które nie spełniają ku temu warunków. "Nie zajmowałem się koncesjonowaniem" - odpowiedział były prezes ULC. "Czy prawdę mówi Marcin P., że fakt zatrudnienia pana córki powodował, że ULC nie wyciągał konsekwencji w stosunku do spółek OLT, mimo że nie spełniały wymagań?" - dopytywała posłanka. "Mówił nieprawdę" - zapewnił Kądziołka. Były prezes pytany był także przez Tomasza Rzymkowskiego (Kukiz'15), czy zna Marcina P. Wyjaśnił, że nie przypomina sobie, aby go poznał, ale nie wykluczył, że "teoretycznie" mógł go spotkać. Natomiast posłanka PiS Joanna Kopcińska pytała m.in. o to, czy fakt współpracy syna byłego premiera Donalda Tuska z OLT Express mógł mieć wpływ na postępowanie ULC wobec spółek OLT. "W żadnym wypadku" - wskazał były szef Urzędu. Dodał, że nie pamięta, kiedy dowiedział się o tym, że syn Tuska pracuje dla OLT, ale to "nie było nic szczególnego".