W trakcie pięciogodzinnej rozprawy ograniczył się tylko do kilkuzdaniowych komentarzy do już złożonych w śledztwie zeznań, które odczytywał sąd. Bogucki nie chciał mówić, bo zmienił adwokata, a nowy obrońca - z urzędu - nie zdążył jeszcze zapoznać się z aktami sprawy. Dotychczas reprezentująca Boguckiego mecenas z Katowic nie chce dłużej być jego pełnomocnikiem. Bogucki upiera się również, że nie będzie składał w sądzie dalszych wyjaśnień, dopóki nie przesłucha go łódzka prokuratura. Ustala ona, czy zabójstwo Papały zlecił biznesmen z Chicago Edward Mazur. Na razie Bogucki potwierdza wcześniej opowiedzianą wersję wydarzeń i mówi, że nie miał z zabójstwem Papały nic wspólnego. Twierdzi, że 25 czerwca 1998 roku, kiedy zginął były szef policji, nie było go nawet w Warszawie. Ten wieczór miał spędzić w dyskotece West Side w Łodzi w towarzystwie swoich ochroniarzy i poznanych tam pań. Ze szczegółami opowiedział prokuraturze, jak był ubrany i która z tych pań przypadła mu do gustu. Reklama Zdaniem prokuratury jednak, ta alternatywna historia nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Kluczowe więc będą tu przesłuchania świadków. Przestępca nie przyznaje się do winy i domaga się przebadania wariografem. Poza nim na ławie oskarżonych zasiada również Andrzej Z. ps. Słowik.