W czwartek mecenas Glanc powiedział, że w skład zespołu wejdzie czterech lekarzy psychiatrów i trzech psychologów. Mają ustalić, czy w chwili zabójstwa Stefan W. był poczytalny. Nowy zespół biegłych, tak jak poprzedni, wyda dwie opinie: psychologiczną i psychiatryczną. Praca nad nimi potrwa najprawdopodobniej około trzech miesięcy. "Powołane są dwie grupy biegłych - psycholodzy i psychiatrzy - każdy zespół wyda osobną opinię. Oczywiście, zespół biegłych psychiatrów będzie korzystał z opinii, jaką wyda zespół psychologów" - powiedział Glanc. Wątpliwości w sprawie poprzedniej opinii Jeśli wnioski z badań po raz kolejny wzbudzą wątpliwości, strony będą mogły zadać pytania, na które biegli będą musieli odpowiedzieć. "Opinia musi być napisana w taki sposób, aby prokurator czy sąd mógł w przyszłości ją zweryfikować i ocenić. To prokurator i sąd podejmuje decyzję, a opinia biegłych jest tylko materiałem pomocniczym. W tym postępowaniu opinia specjalistów ma jednak istotne znaczenie" - dodał adwokat. Wniosek o powołanie nowego zespołu biegłych złożyła rodzina Pawła Adamowicza, uznając, że opinia wydana przez innych biegłych w październiku nie rozwiewa wielu wątpliwości na temat stanu zdrowia psychicznego Stefana W. "Mamy nadzieję, że tym razem zostanie lepiej przygotowana" - powiedział Glanc. Kto w składzie nowego zespołu? W nowym zespole biegłych będzie trzech psychiatrów ze szpitala dla psychicznie i nerwowo chorych w Starogardzie Gdańskim i jeden z Kliniki Psychiatrii Sądowej Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Z tego ośrodka zostanie też powołanych dwóch biegłych psychologów. Dodatkowo prokuratura powoła jeszcze jednego psychologa. Nieoficjalnie: Stefan W. był niepoczytalny W październiku Prokuratura Okręgowa w Gdańsku otrzymała opinię sądowo-psychiatryczną biegłych psychiatrów na temat Stefana W. Nieoficjalnie wiadomo, że diagnoza sporządzona po czterotygodniowej obserwacji, przeprowadzonej w maju w krakowskim areszcie śledczym, wskazywała na to, że w chwili zabójstwa podejrzany był niepoczytalny. Matka Stefana W. w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" przyznała, że jest zaskoczona decyzją prokuratorów, nadzorujących śledztwo. "Wiem, że mój syn już na zawsze pozostanie zamknięty albo w więzieniu, albo w zakładzie psychiatrycznym. Nie rozumiem, po co kolejne opinie o jego stanie psychicznym? Czy ktoś może myśli, że mój syn cudownie ozdrowiał?" - powiedziała. Ma status niebezpiecznego Stefan W. przebywa w jednoosobowej celi aresztu śledczego, ponieważ ma status niebezpiecznego aresztowanego. Od opinii biegłych zależy, czy stanie przed sądem. 13 stycznia 2019 r. na Targu Węglowym w Gdańsku w czasie finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy 27-letni Stefan W. wtargnął na scenę i zaatakował nożem prezydenta miasta Pawła Adamowicza. Jeszcze w nocy prezydent przeszedł w szpitalu pięciogodzinną operację. Następnego dnia zmarł. Sekcja zwłok wykazała na jego ciele m.in. trzy głębokie rany - jedną w okolicy serca i dwie zadane w brzuch. Wcześniej Stefan W. był karany za napady z bronią w ręku na placówki bankowe. W tej sprawie zatrzymano go w czerwcu 2013 r., a rok później sąd skazał go na pięć i pół roku więzienia. Odbywanie kary skończył 8 grudnia 2018 r. Informację o powołaniu nowego zespołu biegłych jako pierwsze podało Radio Gdańsk.