Marcin Zaborski: "Zandberg 2020" dobre hasło? - Adrian Zandberg: Planuję żyć w roku 2020, więc... "Prezydent Zandberg 2020"? - Panie redaktorze, próbuje pan w bardzo podstępny sposób... Nie aż tak bardzo. - Jak na standardy medialne bardzo podstępny. Wydobyć informację, na które media i opinia publiczna będą musiały jeszcze moment poczekać. Ja rozumiem tę niecierpliwość. "Zandberg 2020" lepsze niż "Biedroń 2020"? - Mamy na podorędziu lewicowej koalicji kilka bardzo dobrych haseł na 2020 rok. I sprawdzicie te hasła w prawyborach na Lewicy? - Mamy przygotowany plan. Ten plan nie jest przygotowany od wczoraj, ten plan jest przygotowany od kilku miesięcy, ja mówiłem o tym zresztą latem. Plan nie kończy się na wejściu do parlamentu. W tym planie jest pomysł na to, jak wybrać kandydata na prezydenta? - W tym planie jest też harmonogram. W tym harmonogramie, zgodnie z planem, w październiku wprowadziliśmy reprezentację do parlamentu. W tym harmonogramie, zgodnie z planem, ukonstytuowaliśmy koalicyjny klub parlamentarny. Będziemy teraz, na pierwszym posiedzeniu, wybierać wicemarszałków Sejmu, będziemy wchodzić do komisji, będziemy współorganizować pracę nowego parlamentu. W tym harmonogramie: kiedy wszystko będzie jasne, jeśli chodzi o kandydata na prezydenta? - W grudniu. W grudniu dowiemy się, kto to jest? - W grudniu. Panie redaktorze, idziemy krok po kroku, idziemy spokojnie, idziemy odpowiedzialnie. A dzisiaj, nie wiem, czy pan wie, jaki jest dzień? Światowy dzień? - Dzisiaj? Jeżeli chodzi o dzień światowy, to trudno mi powiedzieć. Światowy dzień feministek. To ważne w kontekście naszej rozmowy. Może pan ogłosi przy okazji radosną nowinę, że kandydatem na prezydenta z Lewicy będzie kandydatka - kobieta. Będzie? - I takie możliwości są na stole. Mamy całe grono bardzo szacownych kandydatek i kandydatów, którzy mogą sprostać temu wyzwaniu. Nie jest to jeszcze przesądzone? - Znowu próbuje mnie pan pociągnąć za język, a ja się nie dam. Szefem Klubu został Krzysztof Gawkowski. Wicemarszałkiem Sejmu od was ma być Włodzimierz Czarzasty. Czyli faceci górą. - Wiceszefową Klubu jest Marcelina Zawisza. A dlaczego nie szefową? - Ustalenia, które są pomiędzy nami, to są koalicyjne ustalenia. Dlaczego znowu faceci górą? - Proszę mi wierzyć, że kiedy Lewica przedstawi swoją propozycję, to będzie pan oczarowany. Pytam o to dlatego, że wcześniej, kiedy układaliście listy wyborcze, to na 41 okręgów daliście kobietom 14 miejsc. Jednocześnie szliście do Sejmu z hasłem "równość" - żeby była równa reprezentacja, kobiet i mężczyzn. To się nie klei. - Nie wiem, czy zwrócił pan uwagę, ale jeżeli chodzi o liczbę parlamentarzystek, które z list lewicowej koalicji trafiły do Sejmu, to jest ona bodajże najwyższa ze wszystkich formacji, które startowały. Ale na tych najważniejszych stanowiskach są wciąż mężczyźni. - Ze swojej strony mogę powiedzieć, że jeżeli chodzi o Razem, to my jesteśmy bardzo dumni z tego, że 2/3 naszych parlamentarzystek, to właśnie kobiety. To już zamykając wątek prezydencki... - Ja jeszcze muszę powiedzieć o jednej rzeczy. Pan powiedział o światowym dniu, a ja muszę powiedzieć o dzisiejszym polskim dniu. To jest święto, które jest ważne i które w polskiej debacie publicznej jakoś zniknęło. 101 lat temu zaczęła się polska niepodległość. Tę polską niepodległość rozpoczęła demokratyczna lewica. To ten rząd, który rozpoczął polską niepodległość wprowadził 8 godzinny dzień pracy, wprowadził ubezpieczenia społeczne, zagwarantował prawa wyborcze kobietom, zagwarantował wolność słowa, wolność zgromadzeń, wolność tworzenia związków zawodowych. To jest ważna tradycja, o której warto wspomnieć. Dziękuję, stawiamy kropkę. Wspomniał pan. Idziemy dalej. Zamykając wątek prezydencki - czy to jest oczywiste i jasne, że jeśli startuje w wyborach prezydenckich ktoś z SLD albo z Wiosny, to nie startuje nikt z Lewicy Razem? - Jesteśmy umówieni, że będzie jeden kandydat naszej lewicowej koalicji. I to jest na 100 proc. pewne. Mogę uspokoić wszystkich, którzy obawiają się, że mogłoby być inaczej.Nagrało się, zapisane. Będziemy odtwarzać, jeśli będzie trzeba. Dlaczego pana partia - Lewica Razem - nie chce być razem z SLD i Wiosną w jednej, wspólnej partii? - Różnice są oczywiste. Jeżeli ktoś zamknąłby oczy, a później otworzył i spojrzał - z jednej strony na Razem, z drugiej strony na Sojusz, to te różnice zobaczy.Tak, pan mówił o tych różnicach, pamiętam to doskonale. Nawet sobie zapisałem, żeby to odtworzyć naszym słuchaczom, proszę pozwolić. Kilka lat temu mówił pan tak, że SLD to jest partia historyczna, że w ogóle nie warto o niej rozmawiać i że to była "partia pełna skorumpowanych aparatczyków, w dodatku wdzięcząca się do biznesu i mająca w nosie pracowników".- Jak pan wie, bo rozmawialiśmy dokładnie o tym cytacie, jeżeli dobrze pamiętam - latem, to że ta koalicja stała się możliwa, wynika także z tego, że wszyscy umieliśmy spojrzeć rozsądnie na historię. A Włodzimierz Czarzasty jest człowiekiem, który uczy się, także na błędach formacji, na czele której stoi. Ale to z tego powodu nie chce pan być w tej partii razem z Czarzastym i Biedroniem?- Nie, ale proszę pozwolić, że dokończę. To co myśmy udowodnili w tych wyborach, to to, że współpraca działa w różnorodności.No to jest kolejny krok do zrobienia - jedna partia Lewicy.- Ale to byłoby o tyle bezsensu, panie redaktorze, że jak pan spojrzy na ten wynik, to zobaczy pan, że dzięki naszej różnorodności - jako koalicja - dotarliśmy do różnych wyborców. Włodzimierz Czarzasty, zrobił rekordowy, wspaniały wynik w twierdzy Sojuszu Lewicy Demokratycznej - czyli w Sosnowcu. Tam przeważającą większość głosów zdobyli kandydaci i kandydatki SLD. Z drugiej strony lewicowa lista w Warszawie zrobiła też bardzo dobry wynik. I tu, w Warszawie, 70 proc. głosów, to były głosy, które padły na kandydatki, na kandydatów Razem. O tych różnicach porozmawiajmy, panie pośle. Przy okazji wyborów do europarlamentu Lewica Razem, pana ugrupowanie, mówiło tak: "Nasi europosłowie ograniczą swoje zarobki do poziomu trzykrotności polskiej płacy minimalnej". Około 5 tys. zł - resztę mieliby przekazywać na cele charytatywne czy publiczne. Przekonaliście do tego pomysłu któregoś z eurodeputowanych Wiosny albo SLD? - Jak pan widzi, są między nami różnice. Przekonaliście do tego kogokolwiek z Wiosny albo z SLD? - Szczerze mówiąc, ten temat nie stanął jeszcze w naszych rozmowach z Wiosną i Sojuszem. Prawie że pół roku mamy działający europarlament. - Ale jak pan wie, my do europarlamentu nie szliśmy wspólnie. Jest tam Robert Biedroń albo Leszek Miller. Oni tak robią, jak chcieliście? - Panie redaktorze, właśnie przed chwilą pan zapytał mnie o to, jakie są między nami różnice. Są różnice dotyczące konkretnych rozwiązań. Czyli im ten pomysł się nie podoba? - Są też różnice, ale jest wiele rozwiązań, które mamy wspólne... O tym za chwilę. Wiosna i SLD to są wasi najbliżsi sojusznicy, jesteście razem w Sejmie w jednym klubie parlamentarnym. Dlatego o to pytam. Jeżeli nawet sojuszników nie przekonaliście do tego pomysłu, to jak przekonywać pozostałe ugrupowania? - Panie redaktorze, 12 listopada rozpocznie się nowa kadencja parlamentu i zapewniam pana, że będziemy przekonywali także do tego rozwiązania, czyli do powiązania płac parlamentarzystów z wielokrotnością płac zwykłych ludzi. I posłowie Lewicy Razem będą tak robili, że będą pobierali tylko tę trzykrotność pensji minimalnej w Sejmie? - Tak, my się zobowiązaliśmy do tego, jeżeli chodzi o nasze uposażenia poselskie, jak najbardziej tak. A posłowie całego klubu parlamentarnego też tak zrobią, jeżeli chodzi o Lewicę? - Będziemy ich do tego zachęcać, natomiast nie odpowiem panu w imieniu innych posłanek i w imieniu innych posłów. Ale przekonywaliście ich już do tego? - Nie, bo ten temat jeszcze nie stanął, ponieważ nie rozpoczęło się posiedzenie Sejmu. Ten nowy Sejm, o czym pan świetnie wie, jeszcze się nie ukonstytuował. Marcin Zaborski