Nowelizacją ustawy o ochronie zwierząt, która zakłada m.in. zakaz hodowli zwierząt na futra i ograniczenie uboju rytualnego tylko do potrzeb krajowych związków wyznaniowych, zajmują się obecnie senackie komisje. Senat będzie obradował w tej sprawie 13 października. Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (Koalicja Polska PSL-Kukiz'15) zapowiedział w środę (30 września) w Polsat News, że jeśli senatorowie PO nie zagłosują za poprawkami PSL do tej noweli, wśród których fundamentalne są trzy - m.in. wykreślenie przepisów ograniczających ubój rytualny - obecność przedstawicieli KP-PSL w większości senackiej może być zakończona. "Schyłkowy przemysł", "Nic wspólnego z rolnictwem" - Jestem znany z sympatii do ludowców, ale uważam, że PSL zaangażował się w obronę sprawy, której nie warto bronić - podkreślił poseł Lewicy Adrian Zandberg, zwolennik nowych przepisów, pytany o zaangażowanie PSL w obronę ferm norek i branży futrzarskiej. Jak zaznaczył, "fermy futrzarskie to schyłkowy przemysł, który opiera się na barbarzyńskim, okrutnym traktowaniu zwierząt". - Tu nie chodzi tylko o prawa zwierząt. Fermy to także bardzo uciążliwy sąsiad. Mam teraz akurat serię spotkań w świetlicach wiejskich. Ludzie bardzo często narzekają na smród i zatrucie okolicy przez takie przemysłowe molochy - dodał. - Paru milionerów broni swoich zysków i ubiera się w szatki obrońców tradycji. Mają swoje media, więc ta opowieść się niesie. Ale tu trzeba powiedzieć jasno: przemysłowa hodowla norek nie ma nic wspólnego z tradycyjnym, polskim rolnictwem. Tak samo zresztą jak okrucieństwo przy uboju. Nie mam wątpliwości, że ekologiczne, tradycyjne rolnictwo zasługuje na wsparcie i pomoc państwa. Ale te biznesy nie mają z nim nic wspólnego - stwierdził poseł. "Nie wierzę w żaden sojusz" Zandberg odniósł się też do nieformalnego sojuszu, który ludowcy zawarli w sprawie ustawy o zwierzętach z Konfederacją. - Myślę, że ludowcy sami czują się nieswojo, stając obok pana Grzegorza Brauna - zaznaczył. - Ruch ludowy ma wspaniałą, demokratyczną tradycję. Pierwszy rząd niepodległej Polski stworzyli przecież wspólnie ludowcy i socjaliści. Więc kiedy słyszą, że demokracja to zło albo głoszone przez nacjonalistów teorie spiskowe rodem z antysemickich szmatławców, to pewnie skręca ich w kiszkach. Dlatego nie wierzę w żaden sojusz ludowców ze skrajną prawicą - oświadczył poseł Lewicy. Większość opozycyjna w Senacie zagrożona? Zandberg pytany o ocenę zapowiedzi wicemarszałka Zgorzelskiego w sprawie poprawek w Senacie dotyczących vacatio legis, powiedział, że "odłożenie wejścia w życie przepisów na święty-nigdy to w praktyce odrzucenie ustawy". - Krytycznie oceniam obronę firm, które czerpią zyski z brutalnych, barbarzyńskich metod uboju. To zbędne okrucieństwo, z którym powinniśmy w Polsce skończyć - powtórzył. Poseł przypomniał też, że Lewica w Sejmie jednogłośnie poparła nowe rozwiązania dotyczące zakazu hodowli zwierząt na futra. Nawiązując do zapowiedzi Zgorzelskiego o zagrożonej obecności ludowców w większości senackiej, Zandberg odparł: "PSL miałby zmienić front w sprawie Unii Europejskiej? Albo niezależności sądów? Bo przecież to właśnie takich spraw - tylko i aż takich spraw - dotyczy porozumienie w Senacie". - Cenię polityków PSL, choć w wielu sprawach się różnimy. Przed laty to oni, wspólnie z partiami lewicowymi, uchwalili konstytucję. PSL miałby teraz głosować przeciwko Unii Europejskiej, na członkostwie w której zyskały miliony polskich rolników? Albo przeciw niezależności sądów? I to wszystko w imię interesu paru biznesmenów? Przecież to byłby absurd. To jakaś kaczka dziennikarska - powiedział Zandberg. Jak podkreślił, senacka większość jest różnorodna. - Liberałowie mają inne zdanie niż Lewica w sprawach socjalnych. PSL ma inne zdanie niż Lewica w sprawie przerywania ciąży czy ochrony zwierząt. W Senacie głosujemy wspólnie, kiedy trzeba bronić konstytucji, ale różnice w innych sprawach to nic nowego. Ani zaskakującego - zaznaczył. - Gdybyśmy się zgadzali we wszystkim, tobyśmy byli w jednej partii. Szczęśliwie, po licznych porażkach tego pomysłu, wszyscy się już chyba wyleczyli z projektu Polskiej Zjednoczonej Partii Opozycyjnej. Jesteśmy i będziemy różni. Współpracujemy tam, gdzie to jest możliwe i potrzebne. Nie sądzę, żeby PSL chciał to zmienić i oddać Senat panu Kaczyńskiemu - mówił Zandberg.