Dodał, że jego partia będzie dążyła do stworzenia szerokich, społecznych list w wyborach samorządowych, które zawalczą o władzę w miastach. Zadaniem tych list powinno być - według niego - odsunięcie od władzy z jednej strony "skorumpowanych układów", a z drugiej - "fanatycznych konserwatystów". Jak zaznaczył Zandberg, podstawą programu partii dla samorządów jest "oddanie władzy w samorządach w ręce zwykłych ludzi". "Bo to jest istotą słowa "demokracja" - władza ludzi, a nie władza wielkiego biznesu, nie władza biskupa, nie władza skompromitowanych elit, nie władza układów" - przekonywał. "Tchórzliwe zachowanie posłów i posłanek" Politycy Razem na konferencji prasowej przed konwencją samorządową ugrupowania odnieśli się także do sejmowego głosowania, w którym odrzucono w pierwszym czytaniu obywatelski projekt liberalizujący prawo dot. przerywania ciąży "Ratujmy kobiety". "Będziemy apelować do posłów i posłanek PO i Nowoczesnej, aby ten projekt został złożony przez nich jako projekt poselski; uważamy, że to tchórzliwe zachowanie posłów Nowoczesnej i PO można zrekompensować tylko w ten sposób" - podkreśliła członkini zarządu Razem Marcelina Zawisza. Wezwała jednocześnie, by parlamentarzyści, którzy w głosowaniu w sprawie projektu "Ratujmy kobiety" wyjęli karty do głosowania, złożyli swoje mandaty. "Ktoś, kto przez dwa lata nie nauczył się procesu legislacyjnego i nie rozumie koncepcji trzech czytań, a pobiera prawie 20 tys. zł miesięcznie, powinien zrzec się mandatu i zrezygnować ze swojej funkcji, ponieważ tej funkcji nie potrafi realizować skutecznie" - przekonywała Zawisza. Zabrakło kilku głosów Sejm w środę zdecydował, że obywatelski projekt komitetu "Ratujmy Kobiety 2017", zakładający liberalizację obowiązujących przepisów ws. aborcji, nie będzie procedowany. W głosowaniu w tej sprawie nie wzięło udziału 10 posłów Nowoczesnej. Troje posłów PO: Joanna Fabisiak, Marek Biernacki i Jacek Tomczak głosowało przeciw skierowaniu projektu do komisji, za co zostali wykluczeni z partii. Innych siedemnastu posłów Platformy nie uczestniczyło w środowym głosowaniu ws. projektu. Przedstawiciele władz partii Razem zaapelowali też o udział w planowanej na sobotę demonstracji pod Sejmem, jaką zorganizowały przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego m.in. Partia Razem, Inicjatywa Polska, Zieloni, a także organizacje kobiece. "Opozycja boi się własnego cienia" "Polska potrzebuje prawdziwej opozycji, a nie takiej, która boi się własnego cienia, (...) Polska potrzebuje opozycji, która umie upomnieć się o sprawiedliwość społeczną i wolność światopoglądową, opozycji, która nie jest uwikłana w brudne interesy, która nie ma na sumieniu reprywatyzacyjnego złodziejstwa, która nie cofa się krok za krokiem przed PiS. Polska potrzebuje zmiany na opozycji, potrzebuje prawdziwej opozycji" - mówił Zandberg. Jak dodał, ta nowa, wiarygodna opozycja jest niezbędna, "jeśli naprawdę chcemy odsunąć PiS od władzy w 2019 r.". Według Zandberga "jest tylko jedna partia, która zachowała wiarygodność, jeśli chodzi o prawa kobiet, o prawa człowieka, ale też jeśli chodzi o poważne traktowanie wyborców i wyborczyń, i swoich zobowiązań, i to jest Razem". "To nakłada na nas potężną odpowiedzialność i jesteśmy tej odpowiedzialności świadomi; dlatego będziemy mówili dzisiaj o naszej otwartości na sojuszników i naszych sojuszach, o sojusznikach, z którymi wspólnie będziemy budować społeczne, szerokie listy, które zawalczą o władzę w miastach, tak, żeby odsunąć w nich od władzy z jednej strony skorumpowane układy, a z drugiej strony fanatycznych konserwatystów, którzy chcą Polskę cofnąć do XIX w." - dodał. Zawisza zastrzegła zarazem, że Partia Razem traktuje swoich partnerów i partnerki w rozmowach koalicyjnych w miastach poważnie. "Dlatego dzisiaj nie usłyszą państwo o naszych planach, o tych planach usłyszą państwo na konferencjach prasowych zorganizowanych wspólnie z nimi już niedługo" - zapowiedziała przedstawicielka zarządu ugrupowania.