Urzędujący prezydent Paweł Adamowicz był pytany przez "Rzeczpospolitą", czy nie obawia się, że po ewentualnej wygranej będzie musiał złożyć urząd. "PiS straszy mnie więzieniem, bo chce przestraszyć mieszkańców i przejąć miasto. Straszy też taki fake newsami, żeby zdemobilizować mieszkańców przed wyborami" - odpowiada. Adamowicz: Za Płażyńskim stoi Kaczyński Pytany o problemy z taborem czy korkami w mieście, stwierdza, że to "Kacper Płażyński próbuje na deprecjonowaniu miasta zbudować swoją narrację". "Liczę, że gdańszczanie nie nabiorą się na sympatyczną twarz pana Kacpra, za którym stoi pan Kaczyński. O Kacprze Płażyńskim poza tym, że znalazł posadę w kontrolowanej przez PiS firmie Energa, niewiele słyszałem" - mówi Adamowicz o swoim rywalu w drugiej turze. Zarzuca Płażyńskiemu, że jego "program jawi się jako powtórzenie tego, co już wprowadzamy i zaplanowaliśmy". "Pan Kacper próbuje mnie chyba naśladować. Nawet podczas porannych spotkań z wyborcami, gdzie ja rozdaję drożdżówki, kawę i materiały wyborcze, podąża za mną ze swoimi krówkami" - wytyka Adamowicz. Na uwagę dziennikarza, że dużo mówi o PiS, Adamowicz wyjaśnia: "Dlatego, że wybory w Gdańsku, i nie tylko, mają charakter plebiscytu. Polacy wybierają między Polską samorządną a Polską jednowładztwa PiS". Płażyński: Adamowicz wszędzie widzi Kaczyńskiego Z kolei Kacper Płażyński stwierdza w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że "obecny prezydent Gdańska wszędzie widzi Jarosława Kaczyńskiego". "To chyba jakaś obsesja i zaczynam się o pana prezydenta niepokoić. A trochę poważniej: ja nawet rozumiem strategię Pawła Adamowicza polegającą na podkręcaniu czysto politycznych emocji. Jemu może wydawać się skuteczna. Nie trzeba rozmawiać o konkretach, nie trzeba rywalizować na program, nie trzeba racjonalnie tłumaczyć własnych problemów z prawem - wystarczy straszyć i odpowiednio głośno tupać nogą. Tylko że gdańszczanie są już tym zmęczeni" - mówi Płażyński. Kandydat PiS zapewnia, że jeśli wygra wybory, to "Gdańsk będzie miastem rządzonym przez mieszkańców, a nie deweloperów i wielki biznes". Więcej w "Rzeczpospolitej".