Znaczna część prywatnych mediów w środę protestowała we wspólnej akcji "Media bez wyboru", będącej odpowiedzią na zapowiedź przygotowania przez rząd projektu ustawy, której konsekwencją będzie wprowadzenie składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej. Telewizje TVN24 i Polsat News zamiast programu nadawały specjalny komunikat. Na portalach, m.in. TVN24, Onet oraz Interia czytelnicy nie mogli przeczytać żadnego artykułu. Do akcji przyłączyły się również niektóre dzienniki. - Uważamy, że jest to zbędna histeria ze strony mediów, które wczoraj zaczęły wstawiać czarne plansze na swoje portale i ekrany - powiedział Andruszkiewicz na antenie TVP Info. - Po pierwsze - jesteśmy w fazie prekonsultacji, jeśli chodzi o ten projekt. Zaprosiliśmy również przedstawicieli świata mediów do rozmowy na ten temat, a to nie jest rozmowa, to histeria i szantaż z ich strony. Po drugie - ten podatek, ta składka ma dotyczyć wielkich koncernów medialnych, czyli nie dotknie małej, lokalnej prasy - wskazał Andruszkiewicz. - Wielką chorobą cywilizacyjna XXI wieku jest dezinformacja i fake newsy. Naprawdę nie siejcie fake newsów szanowni państwo. Zwracam się do państwa z mediów, które takie fake newsy sieją - apelował na antenie państwowej telewizji. - Nikt z naszego rządu nie zamierza cenzurować tych mediów, nikt nie zamierza wpływać na linie redakcyjne, czy na składy redakcyjne. To jest poza jakąkolwiek dyskusja. Nie zamierzamy w tym kierunku nic robić - podkreślił. "Ministerstwo Finansów jest otwarte na dialog" - Zamierzamy tylko doprowadzić do sprawiedliwej sytuacji, w której w naszym państwie wszyscy płacą równe daniny i składki. Nie może być tak, że wielkie korporacje, czy giganci technologiczni nie płacą, albo płacą tylko grosze, kiedy np. polskie media, polscy przedsiębiorcy uczciwie płacą swoje podatki - wskazał Andruszkiewicz. Rzecznik rządu mówił w środę na antenie w TVP Info, że obecnie trwa etap prekonsultacji dotyczących projektu wprowadzenia składki z reklam, który potrwa do 16 lutego. Zaznaczył przy tym, że "to jest podatek, opłata, która została wprowadzona w wielu innych krajach Unii Europejskiej", przytaczając w tym kontekście przykład m.in. Francji i Belgii. Inne kraje Unii Europejskiej wprowadziły tę daninę, ponieważ mamy taką sytuację, że bardzo często cyfrowi giganci, duże firmy unikają opodatkowania i ten podatek, który teraz jest w fazie konsultacji, w fazie projektowej, zakłada, że będzie od dwóch do 15 proc. - zależnie od tego, jakie będą przychody danej firmy, jaki to będzie towar reklamowany i wszystkie te środki finansowe mają pomóc m.in. działaniu Narodowemu Funduszu Zdrowia, czyli mają być przeznaczone na zdrowie oraz na Fundusz Zabytków, w związku z tym to jest taka opłata solidarnościowa, która obowiązuje w wielu krajach Unii Europejskiej - przekonywał rzecznik rządu Piotr Müller. Ministerstwo Finansów jest otwarte na dialog z przedstawicielami mediów - poinformował w środę resort. MF liczy, że w sprawie projektu dotyczącego składki od reklam, wspólnie z rynkiem zostaną wypracowane rozwiązania akceptowalne dla wszystkich.