Jak twierdzi minister rolnictwa Stanisław Kalemba w tej sprawie jest wiele niejasności. - Ale te transporty krążą tysiące kilometrów przez wiele państw i dlatego wyjaśnianiem tej sprawy zajmuje się między innymi Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. To trzeba do końca wyjaśnić, bo przedsiębiorca zaprzecza takiemu procederowi - twierdzi minister. - Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego między innymi do tego ma służyć, żeby chronić naszą gospodarkę - dodaje Kalemba. Drobiazgowa kontrola W ubiegłym tygodniu szef rosyjskiej Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego Siergiej Dankwert stwierdził, że wszystkie partie sprowadzanej z Polski wieprzowiny będą poddawane ścisłej kontroli. Dankwert tłumaczył, że zaostrzone kontrole będą dotyczyć zarówno wieprzowiny schłodzonej, jak i mrożonej. Każdy transport ma być rozładowywany, sprawdzany i ponownie załadowywany. Ta decyzja miała związek z wykryciem w transporcie mięsa znad Wisły 20 ton szpiku z hiszpańskiej fabryki. Szpik pochodził z zakładów, które od 18 kwietnia nie mają prawa eksportować swojej produkcji do Rosji, Białorusi i Kazachstanu. Nielegalny ładunek był ukryty między dwoma rzędami palet z mięsem z Polski. Wykryto go w punkcie kontroli Kamienny Łog na Białorusi. Właściciel zakładu Wierzejki z Trzebiaszowa i lekarz weterynarii, który kontroluje wyroby z zakładu twierdzą, że tylko polskie mięso wyjechało z firmy do Rosji. W dodatku było zaplombowane i zapakowane. Producent z Trzebieszowa twierdzi, że nie importował mięsa z Hiszpanii. Firma zwróciła się już o wyjaśnienie tej sprawy do polskich służb weterynaryjnych. "Poprosiliśmy również za ich pośrednictwem o wszczęcie dochodzenia przez ABW i prokuraturę w celu wyjaśnienia, kto mógł dokonać tego przestępstwa" - napisał kierownik eksportu "Wierzejek" Adam Zdanowski. Maciej Grzyb