Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego w komunikacie przesłanym reporterowi RMF FM Mariuszowi Piekarskiemu zastrzega, że jedynie zabezpieczała próbki DNA od rodzin ofiar. W tym celu w dzień po katastrofie funkcjonariusze pojawili się w domu siostry ministra Szczygły koło Olsztyna. Pojawia się jednak pytanie: po co, skoro - jak podano w komunikacie - próbki DNA pobrano od bliskich Aleksandra Szczygły przed wylotem do Moskwy w warszawskim hotelu. Minister Witold Waszczykowski przyznaje, że dzień przed feralnym lotem Szczygło był u rodziny na Mazurach, jednak - jak zaznaczył - nie zabrał ze sobą laptopa. Miał zostać w warszawskim mieszkaniu na Ursynowie. A tam - jak kategorycznie twierdzi ABW - funkcjonariusze nie wchodzili. W poszukiwanym laptopie Aleksandra Szczygły nie było żadnych tajnych materiałów. Były za to ważne dokumenty z punktu widzenia Biura Bezpieczeństwa Narodowego, m.in. przygotowywane nowe raporty o Marynarce Wojennej, o zwrocie Ukrainy w stronę Moskwy oraz analiza rozgrywania sprawy katyńskiej w mediach i w polityce. Wnioski z tych raportów miały trafić tylko do kilku osób - do prezydenta i jego najbliższych współpracowników.