W oświadczeniu, przesłanym w niedzielę PAP, ABW odnosi się do - jak czytamy - "rzekomych rewelacji Pana Janusza Kaczmarka, zawartych tym razem we wczorajszym wydaniu "Gazety Wyborczej". W sobotnim wydaniu "Gazeta" napisała, że co najmniej ośmiu dziennikarzy w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy inwigilowały ABW lub CBŚ. Te rządowe agencje gromadziły billingi rozmów i podsłuchiwały telefony. Według "GW", o tym, że podsłuchiwanie dziennikarzy aprobował minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, mówił w środę i w piątek podczas zamkniętego posiedzenia sejmowej komisji ds. służb specjalnych b. szef MSWiA, wcześniej prokurator krajowy, Janusz Kaczmarek. "Okoliczności przedstawione przez autorów obu artykułów poświęconych tym kwestiom są niezgodne z rzeczywistością" - napisała ABW w oświadczeniu. Poinformowała jednocześnie, że "przekazuje do prokuratury materiały w celu zbadania, czy nie zostało popełnione przestępstwo polegające na oświadczaniu nieprawdy i przekroczeniu uprawnień przez Janusza Kaczmarka w dokumentach dotyczących uzyskiwania przez niego w przeszłości poświadczenia bezpieczeństwa (certyfikatu dostępu do informacji niejawnych)". Według "GW" Kaczmarek podał dwa nazwiska dziennikarzy - Macieja Dudy z "Rzeczpospolitej" i Wojciecha Czuchnowskiego z "Gazety Wyborczej" (autora sobotniego tekstu). Z informacji "Gazety" potwierdzonych przez kilku członków speckomisji wynika, że Kaczmarek wymieniał więcej nazwisk dziennikarzy. - Robił to niechętnie, bo te osoby były inwigilowane jeszcze w czasach, gdy Kaczmarek był zastępcą Ziobry i sam musiał brać w tych praktykach udział - mówi "Gazecie" jeden z posłów speckomisji. Jak podaje "GW", nieformalna lista dziennikarzy, których rozmowami interesowało się kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości, od kilku dni krąży po Sejmie. Oprócz Czuchnowskiego i Dudy są na niej: Marek Balawajder (RMF), Bertold Kittel (do lipca "Rzeczpospolita"), Sylwester Latkowski (niezależny filmowiec, wcześniej w TVP), Roman Osica (RMF), Piotr Pytlakowski ("Polityka") i Igor Ryciak ("Newsweek"). "Co ich łączy? Wszyscy publikowali irytujące Ziobrę materiały o nieprawidłowościach w Ministerstwie Sprawiedliwości" - pisze "GW". Międzynarodowa organizacja obrony wolności prasy Reporterzy bez Granic w opublikowanym w piątek komunikacie domaga się wyjaśnienia doniesień o podsłuchiwaniu dziennikarzy w Polsce. "Nie można zaakceptować takich praktyk w kraju będącym członkiem Unii Europejskiej" - czytamy w komunikacie Reporterów bez Granic. Zdaniem organizacji, zezwolenie na użycie służb specjalnych w celu manipulowania wydawcami mediów powinno stać się przedmiotem "gruntownego, niezależnego śledztwa, obejmującego najwyższe szczeble państwa". Reporterzy bez granic wyrażają nadzieję, że powstanie odpowiednia komisja parlamentarna, która wyjaśni tę sprawę.