We wtorek o nieprawidłowościach przy tworzeniu projektów boisk "Orlik" do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta napisał klub PiS. SLD chce, aby sprawą zajęła się NIK. Politycy PiS i SLD powołują się na śledztwo, jakie przeprowadzili reporterzy programu "Superwizjer" TVN. Dziś rzeczniczka ABW ppłk Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska poinformowała, że w 2009 roku Agencja prowadziła postępowanie sprawdzające "w sprawie podejrzenia wystąpienia nieprawidłowości w procesie wyłaniania przez Ministerstwo Sportu i Turystyki pracowni architektonicznej na realizację projektu "Moje Boisko - Orlik 2012". Problem z trawą - Czynności prowadzone były w związku z podejrzeniem naruszenia przez kierownictwo Ministerstwa Sportu i Turystyki art. 32 ustawy Prawo Zamówień Publicznych. ABW rozpoznawała również sporządzenie Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia, które - zdaniem Agencji - faworyzowały jeden typ sztucznej trawy, jednego producenta, jednego dystrybutora na rynek polski i wąską grupę wykonawców, mających dostęp do przedmiotowej nawierzchni na preferencyjnych warunkach - podała rzeczniczka ABW. Według niej 14 kwietnia 2009 r. uzyskane materiały ABW przesłała do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która 19 maja 2009 r. odmówiła wszczęcia śledztwa uznając, że w sprawie brak jest znamion czynu zabronionego. Potwierdził to prok. Dariusz Ślepokura ze stołecznej prokuratury okręgowej. Sprawami innych doniesień CBA na nieprawidłowości w budowie "Orlików" zajmowały się też prokuratury w Krakowie i Katowicach. Resort: Projekt był monitorowany Według TVN, przy budowie "Orlików" doszło do wielu nieprawidłowości - m.in. zmieniano parametry nawierzchni użytej w projekcie, przez co faworyzowano w przetargach niektóre prywatne firmy. Zwrócono uwagę także na to, że niektórzy przedsiębiorcy uczestniczyli w zamkniętych spotkaniach z osobami związanymi z ministerstwem sportu, jeszcze na etapie omawiania projektu "Orlik" - przed ogłoszeniem przetargów. Ministerstwo sportu w odpowiedzi na zarzuty poinformowało we wtorkowym oświadczeniu, że powstawanie "Orlików" było od samego początku monitorowane m.in. przez służby specjalne, m.in. ABW i CBA, w ramach programu "Tarcza antykorupcyjna". "Istotą programu było nieuprzywilejowanie żadnego z dostawców nawierzchni syntetycznych bądź wykonawców boisk, co przełożyło się na liczbę firm budujących Orliki. W pierwszej edycji Orliki budowały 143 firmy, a łącznie w trzech edycjach liczba wykonawców wyniosła 371" - głosi oświadczenie resortu. PiS zgłasza sprawę do prokuratora Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak w liście do Seremeta podkreślił, że informatorzy reporterów "Superwizjera" mówili, że jeszcze przed powstaniem projektu architektonicznego w ministerstwie sportu odbywały się spotkania, w których udział brali m.in. poseł PO Andrzej Biernat, podsekretarz stanu w ministerstwie sportu Tomasz Półgrabski oraz właściciel firmy dostarczającej nawierzchnię dla tego typu obiektów Filip Kenig. "Na tych spotkaniach Filip Kenig mógł zapoznać się z propozycją projektu architektonicznego i wnosić swoje uwagi. Co ciekawe, Kenig mógł zapoznać się z projektem na kilka miesięcy przed innymi przedstawicielami branży. W wyniku tych spotkań w finalnym projekcie architektonicznym przekazanym samorządom do realizacji znalazły się konkretne parametry trawy dla boisk, która znajdowała się w asortymencie firmy wspomnianego Filipa Keniga" - napisał w liście Błaszczak. Zdaniem szefa klubu PiS mogło dojść do złamania ustawy o zamówieniach publicznych. "Urzędnicy ministerstwa podzielili bowiem zamówienie na części, w taki sposób, aby ich wykonanie mogło odbyć się z pominięciem przetargu, czyli z tzw. wolnej ręki. Takie działanie jest sprzeczne z ustawą" - podkreślił. Według Błaszczaka, ujawnione przez dziennikarzy fakty mogą zobowiązywać prokuraturę do wszczęcia postępowania z urzędu. SLD "porażony" Wiceszef klubu SLD Marek Wikiński na wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie nazwał informacje "Superwizjera" "porażającymi". - Skłoniły nas do przygotowania i złożenia do Najwyższej Izby Kontroli wniosku o zbadanie prawidłowości przebiegu postępowania przygotowawczego do postępowań przetargowych przy budowy Orlików w Polsce - powiedział. - Jeśli prawdą jest, że trawa musiała mieć 40 mm wysokości, a jedynym dostawcą na polskim rynku tego rodzaju trawy jest koleżka Mirosława D., to takie decyzje wołają o pomstę do nieba. Dlatego chcemy tą sprawą zainteresować NIK, aby zbadała, czy za tę samą pulę pieniędzy można było wybudować znacznie więcej boisk, tak bardzo potrzebnych polskim dzieciom i młodzieży we wszystkich polskich gminach - argumentował poseł SLD.