- Nie zgadzam się z wnioskiem, że żadne z uchybień nie obciąża strony rosyjskiej. MAK bardzo silnie podkreślił potencjalną presję na załogę Tu-154, a zupełnie pominął presję, która oddziaływała na kontrolerów lotu z wieży w Smoleńsku. Jest ona widoczna chociażby po próbie podejścia do lądowania Iła-76, który odleciał. - W pewnym momencie kontrolerzy się pogubili i nie bardzo wiedzieli, co robić. Nawet nie potrafili podać spójnych informacji o warunkach meteorologicznych. Mieliśmy sprzeczne komunikaty. Inne informacje podano załodze polskiego Jaka-40, inne załodze Iła-76, a jeszcze inne otrzymało rosyjskie centrum operacji powietrznych. - Unikałbym twierdzenia, czy to przyczyniło się do katastrofy. Ujawnienie rozmów z wieży przybliża nas natomiast do oglądu całości. Ostateczne wnioski niech wyciągną specjaliści, którzy powinni mieć wszystkie dane. Na pewno raport MAK bez tych informacji był w znaczący sposób niekompletny - powiedział Piotr Abraszek.