Abp Życiński wezwał do solidarności z bliskimi ofiar katastrofy oraz budowania postawy szacunku dla człowieka w polskim życiu politycznym. - Nasze współczucie, nasze świadectwo chrześcijańskiej kultury, nie może się ograniczyć do siedmiu dni żałoby - zaapelował. - W doświadczeniach gwałtownych rozstań możemy z zadumą przerabiać tę lekcję o wartościach, na którą czas nie pozwala nam w codziennym zabieganiu. Możemy doświadczać tej grozy i majestatu śmierci, która wchodzi w ludzkie plany, ukazując ich kruchość i ukazując ostateczne, najgłębsze odniesienie do Boga, od którego pochodzi wszystko, co istnieje - mówił metropolita. Ludzie, którzy cierpią po stracie bliskich, nie mogą czuć się samotni - wskazywał abp Życiński. - Trzeba, żeby wiedzieli, że te ideały, które kiedyś inspirowały nas i stanowiły fundament naszych działań, są nadal realne w naszym życiu nie tylko w momentach sukcesów, ale także w dramatycznym poczuciu bólu - powiedział. - Doświadczenie solidarnej więzi, ta wspólnota modlitwy, która gromadzi nas w archikatedrze, w wyjątkowo licznym kręgu, jest równocześnie wspólnotą współczucia, szacunku dla człowieka, wyrazem tej kultury politycznej, której często brakuje pod polskim niebem - dodał metropolita. Abp Życiński napomniał, aby poszukując sensu tragicznej katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem, odrzucać przekonanie, że "Katyń albo Smoleńsk to ziemia przeklęta". Hierarcha określił takie sformułowania jako "naznaczone pogańskim myśleniem" i podkreślił, że dla chrześcijanina cały świat jest dziełem Boga, wypełnionym zarówno dobrem, nadzieją i pięknem, jak i złem, bólem oraz cierpieniem. - Nie wolno tworzyć jakiejś fatalistycznej, pogańskiej, koncepcji, że pewne miejsca są przeklęte i skazane na zło. Natomiast w każdych warunkach należy szukać, co robić,(...) ażeby w ten świat naznaczony cierpieniem i niedoskonałością wnieść Boże ideały - podkreślił. Słowa uznania wyraził abp Życiński dla Rosjan i przedstawicieli władz rosyjskich, za ich postawę po katastrofie. - Potrafili na wiele sposobów okazać swoją solidarność w cierpieniu. Jest tu czymś bardzo ważnym, że w tym doświadczeniu bólu potrafili się wznieść nad wcześniejsze rany, animozje, przeciwstawienia, by podkreślać, jak bardzo przeżywają ten ból - powiedział abp Życiński. W mszy uczestniczyły tłumy mieszkańców Lublina, którzy wypełnili archikatedrę i plac przed świątynią. Przybyli przedstawiciele władz wojewódzkich i miejskich, liczne poczty sztandarowe. Przez całą niedzielę lublinianie zapalali znicze i składali kwiaty na stopniach miejskiego ratusza, gdzie ustawiono portrety Lecha i Marii Kaczyńskich. W długiej kolejce oczekiwali, by wpisać się do księgi kondolencyjnej wyłożonej w sali obrad rady miasta. Na lubelskim ratuszu wywieszono też przewiązany kirem baner z nazwiskiem ostatniego prezydenta na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego, który był honorowym obywatelem Lublina.