W dniu Barbórki msze w intencji górników i ich rodzin odprawiane są w wielu kościołach na Górnym Śląsku, a także na terenie kopalń - w cechowniach i innych miejscach spotkań górników. Metropolita katowicki przewodniczył mszy w kościele pod wezwaniem św. Anny w katowickim Nikiszowcu - zabytkowym, ponadstuletnim osiedlu robotniczym o unikatowej architekturze, zbudowanym z charakterystycznej czerwonej cegły. Tradycyjnie obchody Barbórki w tej dzielnicy Katowic mają szczególny klimat i koloryt. Rano mieszkańców Nikiszowca obudziła górnicza orkiestra. Później członkowie rodzin górników z pobliskiej kopalni Wieczorek uczestniczyli w mszy, w większości ubrani w górnicze mundury lub śląskie stroje regionalne. - Stawajcie się coraz doskonalszymi w wykonywaniu zawodu, bądźcie wierni górniczemu etosowi; bądźcie wierni swojej rodzinie - małżonce, dzieciom; stójcie na straży niedzieli i jej świętowania, odpoczynku po pracy dla własnego zdrowia i bezpieczeństwa; i bracia: bądźcie trzeźwi. I trwajcie w dziękczynieniu za każdą szczęśliwą szychtę. I nie przechodźcie bez zatrzymania, choćby na moment, obok wizerunku św. Barbary w cechowni, w sali zbornej - powiedział w homilii metropolita. - Patrzcie w przyszłość z nadzieją, że nawet najtrudniejsze problemy zostaną pozytywnie rozwiązane - dodał, apelując o dialog w rozwiązywaniu problemów. "Nie zjawi się mesjasz" Abp Skworc podkreślił, że trudnych problemów górnictwa nie da się uzdrowić "jednym pociągnięciem czarodziejskiej różdżki"; nie zjawi się też "mesjasz", który rozwiąże problemy branży. Hierarcha wezwał do współdziałania wszystkie podmioty życia społecznego, zwłaszcza kierownictwa spółek górniczych i gminy. Hierarcha wskazał, że górnikom towarzyszy dziś oczekiwanie na stabilizację - na rozwój, realizację nowych inwestycji czy wytyczanie nowych pól wydobywczych. Zauważył, że w mijającym roku nasiliły się niepokoje i emocje społeczne w środowisku górniczym, "związane z nowym podejściem rządu do emerytur górniczych oraz możliwym podziałem górników dołowych pod kątem uprawnień emerytalnych - na tych zatrudnionych przy wydobyciu oraz wykonujących inne czynności pod ziemią". - Ta druga grupa, częstokroć wykonująca niebezpieczne prace, obawia się, że utraci obecne uprawnienia - powiedział abp Skworc. Przypomniał też, że wprowadzenie podatku akcyzowego na węgiel spowodowało szereg utrudnień w handlu węglem. Wskazał, że sytuacji polskiego górnictwa nie ułatwia znaczący import węgla. Metropolita ocenił, że kryzys wywołuje negatywne skutki społeczne w rejonach żyjących głównie z górnictwa. Za taki widoczny przejaw kryzysu uznał "narastające wykluczenie społeczne, zwłaszcza na starych osiedlach górniczych, oraz przestępczość, a w tym kradzieże węgla z wagonów, czy innych materiałów z kopalń, kończące się niekiedy tragicznymi wypadkami". Jak mówił, sytuacja na Górnym Śląsku jest pod tym względem i tak lepsza niż w dawnym zagłębiu dolnośląskim, gdzie działają biedaszyby. Abp Skworc przypomniał o zagrożeniach i niebezpieczeństwach górniczej pracy, wspominając jej ofiary. - W wykonywaniu waszego zawodu trzeba czujności. Musisz bracie czuwać nad samym sobą, w każdej chwili - a zwłaszcza pod ziemią. Niektórzy sądzą, że od mnożenia przepisów bhp zwiększy się bezpieczeństwo na kopalni - wiemy, że tak nie jest; wiemy też, że wzrośnie ono na pewno, jeśli jako świadomy zagrożeń górnik będziesz czuwał - powiedział hierarcha, podkreślając, że niebezpieczeństwa - natury moralnej - są też na powierzchni.