O "tęczowej zarazie" abp Jędraszewski mówił podczas mszy świętej z okazji 75. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Jak mówił wtedy, "czerwona zaraza już nie chodzi po naszej ziemi, ale pojawiła się nowa, neomarksistowska, chcąca opanować nasze dusze, serca i umysły. Nie czerwona, ale tęczowa". W wywiadzie w Telewizji Republika metropolita został zapytany, czy rzeczywiście "tęczowa zaraza" zagraża naszemu społeczeństwu. Abp Jędraszewski odpowiedział, że podobnie jak inne ideologie - bolszewicka i hitlerowska - jest to ideologia skierowana do umysłów i serc po to, by doprowadzić do zupełnie nowego odczytania siebie, świata i swojego przeznaczenia. "I w tym sensie są to ideologie niezwykle niebezpieczne, bo dotykają istoty naszego ducha" - zaznaczył. Dodał, że ideologia LGBT, podobnie jak bolszewicka, jest "zarazą". "Mamy przedefiniować to, kim jesteśmy jako ludzie, doprowadzając do tego, że bez Boga, przyjmując wizję czysto materialistyczną, mamy sprowadzić siebie do pewnego stworzenia, które żyje tylko i wyłącznie swoją seksualnością" - kontynuował. Podkreślił, że ideologia LGBT jest zaprzeczeniem tej wizji, jaką miał Bóg, stwarzając człowieka na swoje podobieństwo. "Pod tym względem nauka Kościoła jest jednoznaczna" Metropolita był też pytany o film "Nieplanowane" i potrzebę zmiany obowiązującego od 26 lat "kompromisu aborcyjnego". Jak przypomniał, piąte przykazanie w Dekalogu brzmi jednoznacznie: 'nie zabijaj'. (...) Każdy z nas powinien być stróżem brata swego, przede wszystkim jego życia. Pod tym względem nauka Kościoła jest jednoznaczna. W tym, co mówię, tkwi odpowiedź na pytanie, czy możemy się zadowolić tym tzw. kompromisem, który sprawia, że jednak oficjalnie ponad tysiąc dzieci w ciągu roku w Polsce podlega temu nikczemnemu procederowi" - powiedział. "To jest bardzo mała liczba duchownych" Abp Jędraszewski odniósł się też do kwestii pedofilii w Kościele. "Taki problem był i być może jeszcze w jakiejś mierze jest, nie możemy powiedzieć, że nie. Natomiast prawda wymaga, żebyśmy spojrzeli na to w kategoriach, jak procentowo te straszne rzeczy mają miejsce w Kościele w stosunku do innych rzeczywistości społecznych, innych zawodów. (...) Okazuje się, że ilość tych naprawdę bardzo złych zdarzeń sięga zaledwie kilku promili, jeśli chodzi o księży, trzeba na to spojrzeć obiektywnie. Robi się z duchownych osoby, które są jedynie odpowiedzialne za ten bardzo odrażający proceder, tymczasem w skali społecznej, jeśli chodzi o Kościół, to jest bardzo mała liczba duchownych winnych pedofilii. Natomiast jest na pewno problem społeczny dużo bardziej szeroki, o którym trzeba mówić" - stwierdził. O kryzysie powołań Zapytany o kryzys powołań w polskim Kościele, odparł, że jest wiele przyczyn tego zjawiska. "Jest proces dechrystianizacji, (...) mamy do czynienia z rewolucją kulturową, cywilizacyjną, (...) rzeczywistością wirtualną, która staje się dla młodych ludzi prawdziwym realem" - wskazał. Wobec tych trendów pojawia się problem, "jak wyrwać młodych ludzi z wirtualnej rzeczywistości i powiedzieć 'ofiaruj swoje życie dla Kościoła, Chrystusa, przyszłości także swojego narodu', to nie jest łatwe" - zauważył. Arcybiskup zwrócił też uwagę, że młodzi uciekają także od decyzji o podjęciu życia małżeńskiego.