W homilii wygłoszonej podczas sumy będącej głównym punktem uroczystości święta Matki Bożej Jasnogórskiej abp Głódź nawiązał do tragedii smoleńskiej. Jak zaznaczył - choć nadal niesie ona pytania i wątpliwości, stała się znakiem modlitewnej solidarności Polaków, którzy licznie oddawali hołd prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu i jego małżonce Marii oraz odprowadzali "na drogę wieczności tych, co zginęli w narodowej pielgrzymce do Katynia, wyrosłej z obowiązku pamięci o ofiarach kainowej zbrodni". Nie padło "przepraszam" Metropolita gdański podkreślił, że podczas tamtych dni żałoby "objawiła się wielka godność i jedność". Jak mówił, w wielu sercach obudziło się przekonanie, że ta tragedia stanie się swoistym "dzwonem na trwogę" - wiele odmieni w polskim życiu publicznym, usuwając z niego "język agresji, potwarzy, kalumnii". - Do dziś nie padło słowo "przepraszam" wobec tragicznie zmarłego prezydenta, z którego szydzono i kpiono, upokarzano i pogardzano. Czy dlatego, że kochał Polskę, chciał, by zajęła miejsce godne wśród narodów Europy, pozostała wierna swojej chrześcijańskiej tożsamości? - pytał abp Głódź. - A może jeszcze nie wszystko stracone? Prośmy Maryję, przewodniczkę ludzkich dróg - niech skruszy chłód wielu serc wciąż nieprzyjaznych, niechętnych, wciąż na swoisty sposób zazdrosnych o ludzką pamięć i szacunek wyrażany osobie tragicznie zmarłego prezydenta - zaapelował hierarcha. Krakowskie Przedmieście - ulica krzyży Podczas homilii abp Głódź nawiązał do wystosowanego wczoraj przez zgromadzonych na Jasnej Górze biskupów apelu do władz, m.in. premiera, prezydenta, prezydent Warszawy i liderów partii. Apel dotyczy powołania komitetu, który zdecydowałby o sposobie i formie upamiętnienia w Warszawie ofiar katastrofy smoleńskiej. Arcybiskup mówił, że w dniach żałoby harcerze postawili przed Pałacem Prezydenckim drewniany krzyż jako znak pamięci i wyraz pragnienia, by smoleńska tragedia i jej ofiary zostały w tym miejscu upamiętnione. Jak zaznaczył, krzyż ten stanął na Krakowskim Przedmieściu - "ulicy krzyży" - gdzie podczas wojny krzyż sprzed Bazyliki Świętego Krzyża i krzyż króla Zygmunta III Wazy z kolumny na placu Zamkowym doznały upokorzenia z rąk najeźdźcy, a potem "zostały podniesione i wywyższone przez naród, miłujący swojego Zbawiciela". Abp Głódź przypomniał też, że 12 sierpnia Konferencja Episkopatu Polski wystosowała apel "w trosce o cześć krzyża, jego godność i świętość zagrożoną ze strony tzw. obrońców tolerancji". - Jest w tym apelu mowa o potrzebie wzniesienia pomnika ofiar smoleńskiej tragedii, godnego ich ofiary, i godnego służby Polsce - wskazał metropolita gdański. Głos narodu w sprawie krzyża - I nie należy przecież pasterzy Kościoła czynić odpowiedzialnymi za wyjście z tej sytuacji. I nie wolno biskupów brać za parawan, a krzyża traktować jako zakładnika - zaznaczył abp Głódź. - Trzeba posłuchać głosu narodu, serca narodu i sumienia narodu - podkreślił arcybiskup, wskazując, że słowa te kieruje "do konkretnych ludzi i ugrupowań politycznych". - Bo w ich rękach leży klucz do właściwego rozwiązania i podjęcia decyzji, na którą czekają obywatele ojczyzny. Decyzji, której źródłem winien być obowiązek pamięci o tych, którzy wyprzedzili nas w drodze do wieczności. Decyzji, której źródłem winna być Polska jutra - wyjaśnił. O relacjach państwo-Kościół W homilii abp Głódź analizował też aktualną sytuację społeczno-polityczną w Polsce. Jak mówił, niepokojem napawają m.in. brak szerszego porozumienia i powrót "dawnego języka politycznego dyskursu", "arogancja, jednostronność i pewność siebie" w życiu politycznym, a także utrata obiektywizmu przez wiele mediów i pójście przez nie "na służbę manipulacji i jednostronnej propagandy". Metropolita gdański skrytykował pojawiające się w kontekście sporu o krzyż postulaty lewicy, by zmienić obecne relacje między państwem a Kościołem. Jak mówił, proponują one "rozwiązania, które już niegdyś przerabialiśmy" i oznaczałyby powrót do relacji państwa i Kościoła, jakie obowiązywały "w epoce stalinizmu i świetlanych lat PRL". Walka z dewastacją sumień Arcybiskup ocenił, że Polsce potrzeba nowego języka, języka wiarygodności, spójności między obietnicami a praktyką życia. - Skuteczności służby dla ojczyzny nie zmierzy się słupkami sondaży opinii publicznej. Nie zmierzy się odkładaniem obietnic. Projektami ustaw, których wprowadzenie naruszy ład sumień i zaneguje nauczanie Kościoła. In vitro nie jest palącym zagadnieniem dnia - podkreślił metropolita, dodając, że Warszawa, w której w imię świętej sprawy wolności przelano wiele powstańczej krwi, nie powinna "być widownią wrzaskliwych parad promujących moralny indyferentyzm". - Palącym zagadnieniem dnia jest troska o rodzinę. Walka z patologią społeczną, dewastacją sumień, swoistym kłanianiem się okolicznościom - w różnych wymiarach naszego życia - wymieniał abp Głódź. Podkreślił też, że Polska potrzebuje nowych ludzi, "ludzi ugruntowanych zasad". - Wciąż ich za mało w polskim życiu, gospodarce, mediach, biznesie, szkolnictwie - ocenił hierarcha, prosząc Maryję o pomoc w przemianie Polski.