Za odrzuceniem projektu zgłosowało 100 posłów klubu PiS w tym m.in. prezes partii Jarosław Kaczyński i wicepremierzy Jacek Sasin oraz Piotr Gliński. 88 posłów rządzącej formacji zagłosowało "przeciw" - a więc poparli dalsze procedowanie projektu ustawy. Za skierowaniem do prac w komisji opowiedzieli się m.in. posłowie Solidarnej Polski w tym minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. 21 posłów PiS wstrzymało się od głosu. W całości za odrzuceniem projektu głosowały kluby Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i Koalicji Polskiej. Z dziewięciu obecnych na sali posłów Konfederacji ośmiu poparło projekt, z kolei Stanisław Tyszka wstrzymał się od głosu. Za odrzuceniem projektu odpowiedzieli się również wszyscy posłowie Polski 2050, Porozumienia i Lewicy Demokratycznej. Projekt Fundacji Kai Godek W końcu grudnia zeszłego roku Fundacja Życie i Rodzina Kai Godek, działaczki antyaborcyjnej, złożyła w Sejmie, wraz z ok. 150 tys. podpisów, obywatelski projekt ustawy o zmianie ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży oraz innych ustaw. Projekt przewidywał kary za m.in. informowanie o możliwości przerwania ciąży w kraju i za granicą oraz zakazywał publicznego propagowania jakichkolwiek działań dotyczących możliwości przerwania ciąży na terenie kraju i poza jego granicami. Osobom, które nakłaniałby kobiety do przerywania ciąży groziłyby kary pozbawienia wolności. W uzasadnieniu twierdzono, że "państwo nie może tolerować sytuacji, w której prawo do życia jest wprost naruszane albo obchodzone przy wykorzystaniu luk w przepisach". "Prowadzi to do sytuacji, w której, pomimo teoretycznych gwarancji ochrony określonej wartości, wartość ta jest lekceważona" - wskazali wnioskodawcy. Burzliwa dyskusja. Godek: Powinny panie iść do więzienia Odrzucenie projektu poprzedziła burzliwa sejmowa dyskusja. Wnioskodawcy porównywali aborcję do "niemieckiego i sowieckiego ludobójstwa". Z kolei posłanki Lewicy i KO nazywały propozycję "projektem fanatyków". Część z nich podczas swoich przemówień podawała numer telefonu do organizacji pomagających w przeprowadzeniu aborcji. - Powinny panie iść do więzienia za promowanie tutaj telefonu śmierci, za informowanie, w jaki sposób zabić człowieka - odpowiadała Kaja Godek.