- Stoję w miejscu i ludzie biorą ode mnie ulotki. Nie narzekam na zbyt trudną pracę - podkreśla pani Maria w rozmowie z reporterem RMF FM. - Rozdaję tyle ulotek, ile ludzie wezmą. Nie wpycham ich na grandę. Wtedy jest większa szansa, że ktoś skorzysta z tego, co jest na ulotce. Pracuję od poniedziałku do piątku, od 9 do 15. Zarabiam 48 zł dziennie - dodaje. - Ta kwota musi mi wystarczyć, nie mam wyjścia. Nie piję alkoholu, nie palę papierosów. Pieniądze, które zarabiam, wydaję po prostu na życie. Nie narzekam, chcę tylko normalnie pracować - podkreśla. Obok pani Marii ulotki przechodniom rozdaje też kilka innych osób. Wszyscy są młodsi. - Są tu dwudziestolatkowie, są nastolatkowie. Są też osoby starsze, nawet takie, które skończyły 60 lat. Pani Maria jest zdecydowanie najstarsza, nie pamiętam, żeby osoba w takim wieku tak wytrwale pracowała tutaj, i to w każdych warunkach - mówi jedna z osób spotkanych przed gmachem Sądu Okręgowego. W czasie największych mrozów pani Maria regularnie chowała się do budynku sądu. - Widzimy ją tu bardzo często. Wygląda zawsze tak samo: przygarbiona, nie patrzy przechodniom w oczy, twarz ma zwróconą w kierunku ulotek kancelarii adwokackiej, dla której pracuje - zauważa jeden z pracowników pobliskiego biura. - Jestem zadowolona z miejsca, w którym pracuję. Nikt mnie nie oszukuje, wiele osób chwali tego mecenasa - mówi pani Maria. (az) <a href="http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/michal-dobrolowicz" target="_blank">Michał Dobrołowicz</a>