Oskarżenie ocenia ten wyrok jako surowy; obrona nie wyklucza apelacji. Zamknięty dla publiczności proces trwał od lata 2005 r. Zaczął się dokładnie rok po tym, jak na śmietniku niedaleko mieszkania Samsona na Mokotowie znaleziono kilkaset zdjęć dzieci. Widać było na nich m.in. dzieci poprzebierane za osoby innej płci, czy też trzymające wibratory. Trop zaprowadził śledczych do psychologa. W jego mieszkaniu znaleziono kolejne zdjęcia i płyty CD z dziecięcą pornografią. Samsona aresztowano i zarzucono mu "doprowadzanie nieletnich poniżej lat 15 do poddania się innym czynnościom seksualnym" i udostępnianie im treści pornograficznych oraz utrwalanie pornografii dziecięcej. Grozi za to do 10 lat więzienia. Wtorkowy wyrok jest więc w górnej granicy ustawowego zagrożenia. Mec. Witold Leśniewski, reprezentujący w procesie matkę jednego z dwojga pokrzywdzonych dzieci, ocenił go jako surowy. W śledztwie i przed sądem Samson mówił, że jego działanie to "forma terapii dzieci autystycznych", a elementy seksualne w spotkaniach z dziećmi były częścią terapii, która miała "otworzyć" dzieci. Jednak - zdaniem prokuratury - psycholog nie pomagał dzieciom, ale je krzywdził. O tej "terapii" zeznawał we wtorek ostatni świadek - Wiesława Grochola, redaktor książki napisanej przez Samsona w areszcie. Jedną z tez publikacji streściła tak: skłonności pedofilskie to choroba, która powinna być leczona; karać należy tych, którzy dopuścili się czynów pedofilskich. Grochola powiedziała mediom, że treść książki Samsona (tytuł jeszcze nie jest znany) zawiera trzy nowele o nastolatkach oraz esej o pedofilii - żadna część nie ma jednak podobno związku z postawionymi mu zarzutami. Grochola podkreślała, że Samsona zna jedynie z publikacji i wie o jego autorytecie, jakim przez lata cieszył się w swoim środowisku; miał też wyniki w pracy z młodymi ludźmi. - Prawdopodobnie dlatego upadkowi tego autorytetu towarzyszą takie odczucia. Uważam, że w demokratycznym kraju nie można człowieka tak "flekować" bez wyroku, jak miało to miejsce w przypadku Andrzeja S. - mówiła. Po tych zeznaniach sąd zamknął proces i sprawy nabrały gwałtownego przyśpieszenia. Prokurator Renata Zielińska, mec. Leśniewski, matka jednego z dzieci, obrońca Samsona Andrzej Senejko i sam podsądny wygłosili mowy końcowe. Prokuratura chciała wyroku 9 lat więzienia, obrona - uniewinnienia. Zakończyły się przed godz. 17. Wtedy nieoczekiwanie sąd ogłosił, że jeszcze tego samego dnia o godz. 18 zapadnie wyrok. - Myślę, że żaden wyrok nic tu nie zmieni. Najważniejsze jest, aby sam pan Samson uznał, że potrzebuje pomocy - mówiła jeszcze przed wyrokiem matka chłopca pokrzywdzonego przez psychologa. Dziecko ma dziś 10 lat i jego stan się poprawia. Uczy się z innymi dziećmi w integracyjnej szkole. Od kilku lat chłopcem zajmują się terapeuci. Z wyroku jawna była tylko sentencja - uzasadnienie, tak jak cały proces, było tajne. Sędzia Edyta Snastin zezwoliła na ujawnianie danych i wizerunku psychologa. Sąd uznał go za winnego wszystkich zarzutów i wymierzył łączną karę 8 lat więzienia. Tezy Samsona, że wibratory wręczane dzieciom były elementem jego nowatorskiej terapii, sąd uznał za linię obrony, która nie zasługuje na wiarę. Na 7 lat więzienia sąd skazał Samsona za to, że od 1999 do 2004 r., ze z góry powziętym zamiarem, w swoim mieszkaniu wykorzystywał wielokrotnie upośledzenie leczonych przez niego chłopca oraz dziewczynkę (prokuraturze ani sądowi nie udało się ustalić jej tożsamości) i dokonywał z nimi tzw. "innych czynności seksualnych" - nie ujawniono jakich. Osobnym zarzutem postawionym Samsonowi było prezentowanie dzieciom treści seksualnych - za to sąd wymierzył mu rok więzienia. Według sądu, "treściami seksualnymi" były wibratory, które Samson dawał dzieciom w ramach swej "terapii". Trzeci zarzut to ściąganie na swój komputer pornografii dziecięcej, robienie zdjęć dzieciom i rozsyłanie tych materiałów e- mailami na adresy internetowe amerykańskich serwerów (kara półtora roku więzienia) oraz przechowywanie na swoim komputerze dziecięcej pornografii (rok więzienia). Przy orzekaniu ostatecznego wyroku kary za poszczególne przestępstwa nie sumują się. Koszty tego trwającego dwa i pół roku postępowania sąd wycenił na 22,8 tys. zł. Oskarżony ma je zwrócić Skarbowi Państwa, a ponadto zapłacić matce jednego z dwojga pokrzywdzonych przez Samsona dzieci 2,6 tys. zwrotu kosztów procesu. Sąd nie rozpatrzył złożonego przez nią pozwu cywilnego o odszkodowanie za straty moralne. Wyrok jest nieprawomocny. Mec. Leśniewski ocenił, że jest on surowy. Przyznał, że sprawiedliwości stało się zadość i podkreślił, że nałożony przez sąd na Samsona 10-letni zakaz wykonywania zawodu psychologa zacznie się liczyć dopiero od dnia, gdy wyjdzie on na wolność. Prok. Zielińska powiedziała, że wobec tego, iż sama żądała 9 lat, raczej nie będzie składała apelacji. Apelacji nie wyklucza zaś mec. Senejko. Mediom powiedział, że po wyroku miał okazję zamienić parę zdań z klientem, ale nie tego one dotyczyły. Nie chciał zdradzić, jakie argumenty podniesie w ewentualnej apelacji.