11. przykazanie Największe poruszenie wywołały słowa Mariana Turskiego, który mówił, że "wedle wszelkiego prawdopodobieństwa" nie doczeka już następnego jubileuszu i dlatego chce zwrócić się do młodego pokolenia, przytaczając słowa prezydenta Austrii o tym, że "Auschwitz nie spadł z nieba". - Zbliżał się małymi krokami. Dreptał. Aż stało się to, co się stało - mówił były więzień obozu. - Mój przyjaciel, prezydent Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego - Roman Kent, który przemawiał tutaj, w tym miejscu, pięć lat temu, w czasie poprzedniego jubileuszu, wymyślił jedenaste przykazanie, które jest doświadczeniem Shoah, doświadczeniem Holokaustu, doświadczeniem tej strasznej epoki pogardy, brzmi ono: nie bądź obojętnym - powiedział Marian Turski. - To chciałbym powiedzieć mojej córce, moim wnukom, rówieśnikom mojej córki, moich wnuków, gdziekolwiek mieszkają - w Polsce, w Izraelu, w Ameryce, w Europie Zachodniej, w Europie Wschodniej. Tak, w Europie Wschodniej, to bardzo ważne. Nie bądźcie obojętni, jeżeli widzicie kłamstwa historyczne. Nie bądźcie obojętni, kiedy widzicie, że przeszłość jest naciągana na poczet aktualnej polityki. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana, ponieważ istotą demokracji jest to, że większość rządzi, ale demokracja na tym polega, że prawa mniejszości muszą być chronione jednocześnie" - nawoływał. Jak mówił - przytaczając słowa Primo Levi'ego, włoskiego Żyda ocalałego z Auschwitz - "to, co się wydarzyło znaczy, że może wydarzyć się wszędzie". - Jeśli nie szanuje się praw człowieka i praw mniejszości, to może się powtórzyć. - Nie bądźcie obojętni. Bo jeżeli nie, to się nawet nie obejrzycie, jak na was, jak na waszych potomków, "jakiś Auschwitz" nagle spadnie z nieba - podkreślił. - Trudno to objąć umysłem, ogrom zbrodni przeraża, ale nie wolno nam odwracać oczu, nie wolno nam o niej nigdy zapomnieć - mówił prezydent Andrzej Duda. - Zgładziwszy miliony, naziści chcieli unicestwić także pamięć o nich. Ale to się nie udało. Dlatego stajemy i pochylamy głowy przed ofiarami tej najstraszniejszej w dziejach zbrodni i podejmujemy zobowiązanie na przyszłość. Zawsze pielęgnować pamięć i strzec prawdy o tym, co tutaj się wydarzyło. Prezydent przypominał słowa, które już w 1944 roku pisał Tadeusz Borowski, o "gwarze wielu tysięcy głosów", o "ludziach, którzy szli i szli", o krzyku, o wagonach, które "na rampę nieprzerwanie przyjeżdżały. - Nienawiść, szowinizm, nacjonalizm przybrały tu postać zorganizowanego, metodycznego mordu. Fabryka śmierci przez lata pracowała z pełną mocą - mówił prezydent. Przed czterema dniami nie mógł tego głośno powiedzieć, w Yad Vashem w Jerozolimie, bo nie dostał prawa głosu, po czym zrezygnował z izraelskich obchodów wyzwolenia Auschwitz, ale tym razem szczególnie ważne słowa głośno wybrzmiały. - Fałszowanie historii II wojny światowej, zaprzeczanie zbrodniom ludobójstwa i negowanie Holokaustu oraz instrumentalne wykorzystywanie Auschwitz dla jakichkolwiek celów - to bezczeszczenie pamięci ofiar, których prochy są tu rozsypane. To jednoznaczne nawiązanie m.in. do rosyjskiej reinterpretacji historii, którą przed miesiącem zaczął Władimir Putin, a którą tuż przed głównymi uroczystościami w Auschwitz starał się jeszcze raz wywołać ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew, twierdząc, że "Polska ma wobec Rosji i innych państw byłego ZSRR dług nie do spłacenia, dziś istnieje ona dzięki zwycięstwu ZSRR w II wojnie światowej". Relacja z uroczystości. Padło wiele mocnych słów. Gdy przed pięcioma laty była poprzednia okrągła rocznica wyzwolenia Auschwitz, na uroczystościach pojawiło się wówczas około 300 byłych więźniów i osób, które przeżyły Holokaust. Tym razem przyjechało ich do Miejsca Pamięci już znacznie mniej, około dwustu, z Polski i całego świata - Izraela, Stanów Zjednoczonych, Kanady, ale też Australii. - Chciałabym płakać, bo tylko łzami mogę oblać taką przeszłość - mówiła Batszewa Dagan, jedna z Ocalonych. - Stoję tutaj i nie wiem czy to jest prawda czy sen, że jestem z wami 75 lat po mojej wielkiej eskapadzie cierpienia w tym miejscu. "Ta liczba szokuje" - Dziś jest wśród nas ponad 200 osób, które przeszły przez to piekło. Tak trudno wyobrażalne dla nas piekło - przypomniał dr Piotr Cywiński, dyrektor Muzeum Auschwitz. Ale przede wszystkim przestrzegał: - Z każdej niemal strony widać odradzanie się dawnych upiorów. Wzmacniają się ideologie pogardy i nienawiści. Stajemy się obojętni, apatyczni, bierni. Mówił o Syryjczykach, Kongijczykach, Ujgurach. O milczeniu. - Gorsza od zapomnienia jest taka pamięć, która nie rozbudza moralnego niepokoju. Czym stał się nasz świat? Gdzie i dlaczego roztrwoniliśmy nasze podstawowe wartości? - pytał. - W samej istocie krzyku "nigdy więcej" wyzwolenie Auschwitz dzieje się także dziś. Tu i teraz. Codziennie - powiedział. - Jest jedna liczba, która jest ciągle szokująca i znowu łamie nasze serca. Jeden milion pięćset tysięcy - to liczba żydowskich dzieci, które zginęły w wyniku Holokaustu" - mówił przewodniczący Światowego Kongresu Żydów Ronald S. Lauder. Zwrócił też uwagę, że "kiedy wyzwolono obóz, ci ludzie nigdy nie szukali zemsty, a przecież stracili ojców, matki, siostry, braci, a bardzo często stracili także swoich najbliższych - dzieci, mężów, żony. Mimo tego ani jeden Niemiec nie został zamordowany w wyniku zemsty przez Żyda. Nawet jeden". "Jesteśmy kustoszami pamięci" Oprócz byłych więźniów i Andrzeja Dudy, głównym gościem w Auschwitz podczas rocznicowych obchodów był prezydent Izraela Reuwen Riwlin. Jeszcze przed oficjalnymi uroczystościami na terenie byłego obozu, obydwaj złożyli hołd rtm. Witoldowi Pileckiemu - oficerowi AK zamordowanemu po wojnie przez komunistyczne władze, który najpierw dobrowolnie został więźniem Auschwitz, a potem był autorem raportów o Holokauście. "Jesteśmy kustoszami pamięci, jaką jest ten nazistowski obóz" - mówił prezydent Duda, przypominając, że Auschwitz to jest "widomy znak pamięci, widomy znak sprzeciwu wobec nieludzkiego traktowania, wobec nienawiści, wobec wszelkich form wrogości, zwłaszcza wrogości na tle rasowym". Rivlin z kolei przypominał, że , "nic nie zastąpi obchodzenia Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu na terenie Auschwitz, tego obiektu pamięci", że Izrael "nie kupczy pamięcią", że to, co stało się w tym miejscu w czasie wojny "nakazuje nam stać tu dzisiaj, pamiętać i ciągle przypominać". To też subtelne, ale czytelne odniesienie do ubiegłotygodniowych obchodów wyzwolenia Auschwitz w Instytucie Yad Vashem, gdy jednym z głównych mówców był prezydent Rosji Władimir Putin - od miesiąca oskarżający Polaków o współudział w wywołaniu wojny. Prezydent Rivlin: Pamiętamy, że Polacy są ofiarami tej zbrodni "Rozumiem, że uroczystość była organizowana przez prywatną fundację pana Mosze Kantora, który jest w dodatku związany więzami znajomości z prezydentem Putinem. Jak państwo wiecie, była poważna wymiana zdań na tematy historyczne pomiędzy polskimi władzami a przedstawicielami Rosji" - mówił. "Mam nadzieję, że wszelkie wątpliwości są rozwiane i że nie będzie już więcej prób zakłamywania historii. Apelujemy o to, bo to dla nas bardzo ważne, związane z poczuciem godności Polaków, pamięci historycznej, a przede wszystkim pamięci wszystkich polskich rodzin, które straciły wielu swoich bliskich w czasie II wojny światowej" - mówił dzisiaj prezydent Duda. "Pamiętamy, że Polacy są ofiarami tej zbrodni" - wtórował mu Rivlin. "Pamiętamy o tym, że zginęło tu ponad milion Żydów, a Polska stała się największym cmentarzyskiem tego narodu". Izraelski prezydent zwrócił też uwagę, że było "ponad 70 tysięcy Polaków, którzy ratowali Żydów" i że "polski naród walczył bohatersko i odważnie przeciwko nazistom". Przypomniał jednak, że "badanie historii należy pozostawić w rękach historyków, a przywódcom politycznym tworzenie teraźniejszości i przyszłości". To z kolei nawiązanie do kontrowersyjnej ustawy o IPN - przewidującej w pierwotnej wersji sankcje karne za przypisywanie narodowi polskiemu współodpowiedzialności za zbrodnie nazistowskie - która przed dwoma laty poróżniła władze obu krajów, aż w końcu polski rząd się z niej wycofał. "Chcielibyśmy podać dziś rękę narodowi polskiego i wrócić na drogą, którą razem pójdziemy, z zachowaniem pokoju i tolerancji" - mówił Rivlin. Czerwony trójkąt z literą "P" Rano wszystko zaczęło się od Ściany Straceń. To tam - w tym symbolicznym miejscu, gdzie Niemcy rozstrzelali ok. 5,5 tys. osób, przede wszystkim Polaków - prezydent Andrzej Duda, wspólnie z kilkudziesięcioma byłymi więźniami, a także z dyrektorem Muzeum Auschwitz Piotrem Cywińskim, złożyli wieniec z biało-niebieskich kwiatów, układających się w pasy. W centrum można było zauważyć czerwony trójkąt z literą "P", symbolizujący polskich więźniów politycznych osadzanych w niemieckich obozach. Wielu więźniów weszło na teren Auschwitz przez główną bramę z napisem "Arbeit macht frei", z charakterystycznymi zawiązanymi chustami, w biało-niebieskie pasy, które przypominają o tamtych obozowych czasach. Mottem uroczystości w Auschwitz były tym razem słowa Załmena Gradowskiego, polskiego Żyda i członka Sonderkommanda w Birkenau. "Mamy straszne przeczucie, gdyż wiemy". Gradowski opisał zagładę, a jego rękopisy w języku jidysz zostały odnalezione po wojnie na terenie Birkenau. Przed Muzeum Auschwitz została również odsłonięta, przypominająca, że Londyn dołączył do grona darczyńców Fundacji Auschwitz-Birkenau, która zbiera pieniądze na finansowanie prac konserwatorskich w byłym obozie. Dotychczas zadeklarowało trzydzieści państw. Na koniec uroczystości byli więźniowie i szefowie delegacji złożyli znicze przed pomnikiem ofiar obozu w Birkenau, między ruinami dwóch największych krematoriów. *** W Auschwitz nie było premiera Mateusza Morawieckiego, ale w tym czasie brał udział w berlińskim koncercie z okazji 75. rocznicy wyzwolenia obozu. Jak napisał na Twitterze, "niemiecki nazistowski obóz Auschwitz-Birkenau to symbol okrucieństwa, które nie mieści się w jakiejkolwiek definicji. Zło miało jedno źródło - niemiecką Rzeszę karmioną ideologią nazizmu. Nie możemy pozwolić na zafałszowanie historii tej niewyobrażalnej zbrodni". Remigiusz Półtorak, Oświęcim