Jak poinformowała rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Gdyni Joanna Grajter, wyprawa śmiałka trwała ok. 11 godzin. W jej trakcie prof. Damięcki co dwie godziny robił przerwy, trwające ok. minuty. W tym czasie, nie wychodząc z wody, posilał się m.in. pomarańczą, bananem i czekoladą oraz popijał herbatę z cytryną i miodem. Temperatura wody w Bałtyku wynosiła ok. 15-16 stopni. Aby nie doprowadzić do wychłodzenia organizmu pływak był ubrany w lekki i cienki kostium z pianki. Przez całą trasę mężczyzna był asekurowany przez dwie łodzie ratownicze, wyposażone w sprzęt medyczny. Aby być widocznym ciągnął za sobą plastikową, miniaturową bojkę, w której znajdowały się m.in. telefon komórkowy, kompas i stoper. Do przepłynięcia wpław Zatoki Gdańskiej emerytowany architekt przygotowywał się od czerwca. Od tego czasu w jeziorach i rzekach przepłynął łącznie ok. 280 km.