- Po przeprowadzonym audycie, który wykazał, że doszło przynajmniej do niegospodarności, oddaliśmy sprawę do prokuratury, aby sprawdziła działalność poprzednich zarządów ILW i to, czy nie zostało złamane prawo - podkreśla Domiński. Jak się dowiedzieliśmy, zawiadomienie zostało złożone w marcu. Wśród wierzycieli instytutu są m.in.: Mazowiecki Urząd Marszałkowski (zasądzona kwota 205 tys zł plus wezwanie na kolejne 220 tys. zł), Fundacja Dar Serca PKN <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-orlen,gsbi,2073" title="Orlen" target="_blank">Orlen</a> (wezwanie na 243 tys. zł) oraz Polski Instytut Sztuki Filmowej (25 tys. zł). - Naszym celem są teraz rozmowy z wierzycielami i rozłożenie długu na raty - dodaje Domiński. - Na koncie nie ma pieniędzy, a są wezwania. Cele działalności fundacji nie zostały zrealizowane, a nie ma środków, które były przeznaczone na takie projekty jak np. Willa Narutowicza, biblioteka czy projekcje filmów (PISF) - podkreśla szef ILW, którego zdaniem ani Mieczysław Wachowski, ani Piotr Gulczyński, którzy zarządzali instytutem, nie potrafili wyjaśnić, jak doszło do powstania długów. Zadłużenie instytutu w szczytowym momencie sięgało 1,5 mln zł, ale np. dzięki rodzinie Kulczyków spłacono 450 tys. na rzecz PZU. jc