odniosła się do pomysłu wprowadzenia systemu komputerowego monitorującego losy dzieci. Z inicjatywą taką wystąpiła w zeszłym tygodniu posłanka PiS . Jej zdaniem dzięki temu informacje policji, pomocy społecznej i innych instytucji, zajmujących się pomocą rodzinom, zostałyby zebrane w jednym miejscu, co pozwoliłoby skutecznie interweniować w kryzysowych sytuacjach. Według Fedak wprowadzenie takiego systemu nie załatwi problemu przemocy w rodzinie. Jak podkreśliła, najważniejsza jest zmiana podejścia społeczeństwa do krzywdzenia dzieci i uświadamianie, że każdy powinien na takie przypadki reagować. - To może być wyłącznie narzędzie, które w jakimś sensie ułatwi komunikację między służbami, natomiast nie załatwi sprawy, a jeśli zostanie źle zastosowane, może przynieść więcej szkody niż pożytku, ponieważ zwalnia ludzi z obowiązku reakcji, czyli błyskawicznego doniesienia na policję - uznała Fedak. Zaznaczyła, że choć popiera informatyzację kraju i uważa, że wszyscy obywatele powinni odnosić z niej osobiste korzyści, przeciwna jest tworzeniu systemów, do których obywatele nie mają wglądu. - Jeżeli dotyczy to normalnych ludzi, którzy nie są skazani ani ścigani, to powinni oni mieć możliwość sprawdzenia, jakiego rodzaju dane zbiera o nich państwo, w jakim celu je wykorzystuje i kto je zna. Nie można tworzyć systemu, który obejmuje normalnych ludzi, nie informując ich o tym lub nie udostępniając im możliwości, by sprawdzili, co państwo o nich zbiera. Bo to zaprzecza podstawowej idei demokracji - przekonywała Fedak. Podkreśliła, że wprowadzenie systemu monitorującego losy dzieci wymagałoby odpowiedniego ustawodawstwa. - Jeżeli system miałby charakter powszechny, to dotyczyłby 7 mln dzieci. Inwigilacja na taką skalę obywateli, a dzieci również są obywatelami, wymaga z pewnością ustawowych rozwiązań. Wymaga także uregulowania, kto miałby dostęp do tych informacji.