62 lata temu, 1 sierpnia 1944 roku wybuchło powstanie warszawskie. Miało trwać kilka dni, a zakończyło się po 63 dobach zaciętych walk. Punktualnie o godzinie 17.00, w rocznicę wybicia Godziny "W", dającej początek Powstaniu Warszawskiemu, w stolicy uczczono pamięć jego żyjących i poległych bohaterów. Nad miastem rozległ się głos syren, na ulicach zatrzymały się tramwaje, autobusy i część samochodów, przechodnie przystanęli w zadumie. Ruch na ul. Nowy Świat o godz. 17 prawie całkowicie zamarł. Autobusy, taksówki zatrzymały się, przechodnie przystanęli na chwilę. - Jestem wzruszona i w ten sposób chciałam uczcić bohaterów powstania, to że mięli taką odwagę i zmobilizowali się. Jestem pod wrażeniem tego, czego dokonali powstańcy - powiedziała Anna. Kilkunastoletnia Marysia, która przystanęła na moment, powiedziała, że oddała w ten sposób szacunek powstańcom. - Zauważyłam, że wiele osób się nie zatrzymało, co mnie zdziwiło - dodała. John z Londynu, który przyjechał do Polski na wakacje, powiedział, że przystanął, ponieważ wie, że dla Polaków jest to bardzo ważne święto. - Podziwiam ten historyczny zryw. Nie mogłem się nie zatrzymać - zaznaczył. Również o 17.00 na wojskowych Powązkach rozpoczęła się główna ceremonia rocznicowa. Warszawiacy, a wśród nich przedstawiciele władz, zebrali się przed pomnikiem Gloria Victis. O uczczenie pamięci powstańców apelowali kombatanci. O rocznicy wybuchu powstania przypomniał też historyczny samolot B-17. Takimi maszynami, "Latającymi Fortecami", alianci dokonywali zrzutów broni, amunicji, leków i jedzenia dla powstańców. Nadal nie wszystko wiemy o okolicznościach Powstania Warszawskiego, zwłaszcza o tym, co Rosjanie mówili zachodnim aliantom o przygotowaniach do jego wybuchu i sytuacji w Polsce, ponieważ niektóre archiwa brytyjskiego wywiadu i zasoby archiwalne USA nie są dostępne dla historyków - mówi brytyjski historyk, prof. Norman Davies. - Podejrzewam, że Moskwa wprowadzała Waszyngton w błąd, ale nie mam potwierdzenia. Rosjanie nie chcieli, by Zachód mieszał się w sprawy Europy Centralnej i Wschodniej, ponieważ uważali tę część świata za swoją strefę wpływów - zauważył autor książki "Powstanie '44" i innych książek o historii Polski. Jego zdaniem, z punktu widzenia ówczesnego układu sił prezydent USA Franklin D. Roosevelt był w większym stopniu niż brytyjski premier Winston Churchill winien tego, że podczas powstania Warszawę pozostawiono jej własnemu losowi, ponieważ miał instrumenty wpływu na Stalina, które mógł uruchomić, lecz nie zrobił tego. Według Daviesa, Polacy mieli prawo oczekiwać pomocy z Zachodu, a głównej przyczyny niepowodzenia Powstania należy szukać nie w rzekomo nierealistycznych rachubach przywódców, lecz w załamaniu się całej antyhitlerowskiej koalicji. Davies polemizuje też z twierdzeniem, że los Polski został przypieczętowany na konferencji Wielkiej Trójki w Teheranie i że winę za wywołanie Powstania ponosi dowództwo Armii Krajowej. - Widocznie Stalin odniósł w Teheranie wrażenie, że Churchill oddaje mu połowę Polski, ale przecież Churchill wrócił do Londynu i z pomocą MSZ i rządu polskiego w ciągu sześciu miesięcy opracował cztery plany. Każdy z nich zostawiał Lwów po stronie polskiej. Te plany miały być podstawą rokowań z Sowietami. Tylko że do rokowań w sprawie wschodniej granicy Polski nigdy nie doszło - wskazuje Davies. Za nieporozumienie uznał Davies obciążanie winą za wybuch i klęskę Powstania dowództwa AK. Przypomniał, że o wywołaniu Powstania zadecydował rząd polski w Londynie, a dowództwo miało tylko swobodę wyboru momentu. Powstanie warszawskie było największą akcją zbrojną Armii Krajowej, ale zarazem największą akcją podziemia w okupowanej przez hitlerowców Europie.