- W trakcie śledztwa zasięgnięto opinii zespołu biegłych z zakresu prawa międzynarodowego publicznego - zaznaczył w piśmie do fundacji szef krakowskiej prokuratury apelacyjnej prok. Artur Wrona. Dodał, że obecnie postępowanie jest przedłużone do 11 sierpnia. Pismo Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie - które Helsińska Fundacja Praw Człowieka zamieściła w środę na swojej stronie internetowej - jest odpowiedzią na pytania fundacji skierowane do prokuratury pod koniec lutego. HFPC zapytała wówczas m.in. o zakres czynności dotąd podjętych w śledztwie, nazwiska prokuratora prowadzącego postępowanie oraz określenie kręgu osób, które mają prawo dostępu do akt tej - objętej tajemnicą państwową - sprawy. - Dostęp do materiałów niejawnych jest ściśle reglamentowany i wszystkie osoby mające do nich dostęp są odnotowywane w dokumentacji; co do zasady dostęp do akt mają prokuratorzy referenci i prokuratorzy nadzorujący postępowanie - napisał prok. Wrona. Dodał, że prokuratorem referentem tej sprawy jest prok. Katarzyna Płończyk. W piśmie zaznaczono też, że po marcu 2009 r. występowano do władz Stanów Zjednoczonych "o udzielenie stosownych informacji w ramach pomocy prawnej". Do USA z wnioskiem o pomoc prawną W marcu 2009 r. prokuratura wystąpiła do USA z wnioskiem o pomoc prawną. W październiku 2009 r. Departament Sprawiedliwości USA odpowiedział, że na podstawie Porozumienia o wzajemnej pomocy prawnej w sprawach karnych wniosek ten nie zostanie zrealizowany, a władze amerykańskie uważają sprawę za zamkniętą. Artykuł porozumienia, na który wówczas powołały się USA, dotyczył możliwości odmowy udzielenia pomocy prawnej, jeżeli wykonanie wniosku mogłoby naruszyć bezpieczeństwo lub inny podobny, istotny interes państwa wezwanego. Prokurator apelacyjny zastrzegł jednocześnie w piśmie do fundacji, że nie może udzielić szerszej odpowiedzi na zadane pytania z powodu objęcia zgromadzonego w sprawie materiału klauzulą "ściśle tajne". W końcu marca "Gazeta Wyborcza" napisała, że warszawska prokuratura apelacyjna, w prowadzonym od 2008 r. śledztwie dotyczącym domniemanych więzień CIA, jeszcze w styczniu postawiła byłemu szefowi Agencji Wywiadu Zbigniewowi Siemiątkowskiemu zarzuty przekroczenia uprawnień oraz naruszenia prawa międzynarodowego dotyczące przetrzymywania w Polsce więźniów CIA. Według dziennika było to możliwe dzięki temu, że prokuratura otrzymała od AW pełną dokumentację współpracy z CIA w pierwszym okresie wojny z terroryzmem. Sam Siemiątkowski nie komentował sprawy. W połowie lutego prowadzenie sprawy domniemanych więzień przejęła krakowska prokuratura apelacyjna. W ubiegłym tygodniu prokurator generalny Andrzej Seremet zdecydował o przekazaniu do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku kwestii ujawnienia w mediach informacji ze śledztwa. Tajemnica państwowa Prokuratura Generalna informowała PAP w marcu, że tajemnica państwowa nie pozwala na przekazywanie komunikatów dotyczących postępowania dotyczącego domniemanych więzień CIA, a także wyklucza informowanie o ewentualnych decyzjach podejmowanych przez prokuratorów prowadzących to śledztwo. Tajemnicą związani są wszyscy prokuratorzy, w tym także prokurator generalny. - Postępowanie obecnie się toczy, a prokuratorzy odmawiając informacji kierują się przepisami prawa i dobrem państwa - wskazywała PG. Podstawą śledztwa dotyczącego domniemanych więzień CIA jest m.in. przepis Kodeksu karnego, zgodnie z którym "funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech". Domniemanie, że w Polsce - i kilku innych krajach europejskich - mogą być tajne więzienia CIA, wysunęła w 2005 r. organizacja Human Rights Watch. Według niej takie więzienie w Polsce miało się znajdować na terenie szkoły wywiadu w Kiejkutach lub w pobliżu wojskowego lotniska w Szymanach na Mazurach. Polscy politycy, m.in. ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski oraz premierzy, wielokrotnie zaprzeczali, by takie więzienia w Polsce istniały. W 2010 r. ujawniono, że oficjalny rejestr lotów do Szyman potwierdza, iż w 2003 r. co najmniej sześć razy lądowały tam samoloty powiązane z CIA. Raport ONZ sformułował zaś przypuszczenie, że w latach 2003-2005 w Kiejkutach przetrzymywano ośmiu podejrzanych o terroryzm więźniów, a polskie władze powołały zespół agentów podporządkowanych Amerykanom i tylko przed nimi odpowiedzialnych. HFPC ujawniła też informacje Straży Granicznej, z których wynikało, że od grudnia 2002 do września 2003 r. siedmioma samolotami gulfstream (używanymi m.in. przez CIA) przywieziono do Szyman 20 osób z Afganistanu, Dubaju i Maroka.