Po wylądowaniu Aliantów na Sycylii w 1943 r. sytuacja Włoch stała się beznadziejna. Niemcy zdając sobie sprawę ze strategicznego znaczenia wzgórza Monte Cassino, zbudowali na nim pas umocnień, zwany linią Gustawa. Podejmowane kilkakrotnie próby zdobycia wzgórza przez wojska Sprzymierzonych (od stycznia 1944 r.) spełzły na niczym, żadnego efektu nie przyniosły też ciężkie bombardowania lotnicze. Droga na Rzym była nadal zamknięta. Ataki prowadzono w trzech fazach (17-25 stycznia, 15-18 lutego i 15-25 marca), ale wszystkie potyczki zakończyły się klęską sił Sprzymierzonych. Alianci (Amerykanie, Brytyjczycy, Hindusi i Nowozelandczycy) stracili ogółem 54 tysiące ludzi, nie zdobywając wzgórza. Główną siłę atakującą czwartego natarcia (11-19 maja) stanowił Drugi Korpus Polski pod dowództwem gen. Andersa. Miał on ciężkie zadanie atakując w niemal nieosłoniętym terenie, naszpikowanym minami, pod niemieckim ostrzałem z bunkrów. Pierwszy atak poniósł dotkliwe straty, ale umożliwił Brytyjczykom wyparcie Niemców z dolnej części wzgórza. Drugi atak (rozpoczęty 17 maja) wreszcie przyniósł przełom. Polskie wojska wyparły niemiecką 1. Dywizję Spadochronową z zajmowanych pozycji. Nad ranem 12. Pułk Ułanów Podolskich wkroczył do ruin klasztoru i zatknął na murach polską flagę. 18 maja 1944 roku , ogłaszając zwycięstwo polskich żołnierzy. Droga na Rzym została otwarta. Miasto to zostało zajęte 4 czerwca, a więc miesiąc później. Pod Monte Cassino siły niemieckie wiązały Aliantów cztery miesiące. Walki pod Monte Cassino były niezwykle krwawe, w natarciu zginęło 900 polskich żołnierzy, a 3 tysiące zostało rannych. Wielokrotnie walczono wręcz lub strzelano do siebie z bardzo bliskiej odległości. Na sąsiednim wzgórzu powstał cmentarz polskich żołnierzy poległych w bitwie. Ze względu na sytuację polityczną, weterani bitwy nie mogli powrócić po wojnie do kraju, wielu z nich pozostało na emigracji we Włoszech i Wielkiej Brytanii. Sam gen. Anders, który zmarł w 1970 r. w Londynie, zażyczył sobie być pochowanym wśród swoich żołnierzy pod Monte Cassino. Jego grób stanowi centralny punkt cmentarza. Obok cmentarza polskiego znajduje się tu również cmentarz angielski (5 tys. żołnierzy) oraz niemiecki (ok. 20 tys. żołnierzy). Władze komunistyczne w Polsce starały się pomniejszyć wysiłek zdobywców wzgórza, posuwając się nawet do poniżania ich. Smutną pieśń nawiązującą do ofiary żołnierzy ("Czerwone maki na Monte Cassino") wyśmiewano, tańczono przy niej, a samych żołnierzy uważano za zdrajców. Za jej wykonywanie karano. Jednak Polacy nie zapomnieli o nich, w zwykłych domach czczono ich pamięć, a samo wzgórze (dla innych narodów znane głównie jako siedziba klasztoru) stało się pomnikiem polskiego oręża. Dziś w planie niemal każdej polskiej pielgrzymki czy wycieczki turystycznej do Włoch znajduje się odwiedzenie cmentarza poległych tam żołnierzy i złożenie im hołdu.