6-latki mogą zacząć szkołę w przedszkolu
Posłowie Platformy Obywatelskiej usłyszeli na spotkaniu z minister Katarzyną Hall, że oddziały dla sześcioletnich pierwszaków będzie można otwierać także w przedszkolach - dowiaduje się "Polska".
To może być ważny argument w dyskusji nad reformą oświaty. Oddala on bowiem zastrzeżenie przeciwników zmian, że budynki szkół podstawowych są nieprzystosowane dla tak małych dzieci.
- Reforma nie jest związana z budynkiem, ale ze zmianą sposobu nauczania i programu. Oddziały pierwszych klas w przedszkolach są więc absolutnie dopuszczalne - potwierdza wiceminister Zbigniew Marciniak. Urzędnicy nieoficjalnie przyznają, że liczą na wyciszenie emocji protestujących przeciw reformie rodziców. Skoro mają oni obawy, czy szkoła sprosta opiece nad sześciolatkami, będą mogli posłać swoje dziecko do pierwszej klasy w przedszkolu.
Ale takie rozwiązanie może się też okazać ważne ze względów politycznych - jeśli przekona lewicę do poparcia reformy. Głosy SLD są niezbędne Platformie, by odrzucić ewentualne prezydenckie weto wobec ustawy. - Wcześniej nikt o tym pomyśle nie wspominał. Ale warto go poprzeć, bo niewątpliwie bezpieczeństwo 6-latków będzie większe w przedszkolu niż w nieprzygotowanej do reformy szkole - mówi "Polsce" Krystyna Łybacka z SLD, była minister edukacji. - Skoro rząd robi malutki kroczek, to może zdecyduje się na większy i włączy przedszkola do systemu edukacji. Wiele małych wiejskich przedszkoli uniknęłoby likwidacji, gdyby były finansowane z subwencji oświatowej. Mogłyby prowadzić i zajęcia dla przedszkolaków, i dla uczniów pierwszych klas - podpowiada Łybacka.
Niewykluczone, że ten pomysł pojawi się, gdy dojdzie do politycznych rozmów o reformie między PO i SLD.
Jeśli MEN uda się przeforsować ustawę, we wrześniu 2009 r. do pierwszych klas pójdzie jedna trzecia rocznika 6-latków (w 2012 r. już wszystkie). O tym, które dzieci zaczną naukę już za rok, zdecydują rodzice. W decyzji pomogą im przedszkolanki, które przeprowadzą diagnozę dojrzałości dziecka.
O tym, czy oddziały pierwszych klas będą otwierane w szkołach, czy w budynkach przedszkoli - decydowałby samorząd. Niezależnie od miejsca, dzieci będą się uczyć poprzez zabawę, w salach z dywanikiem do gier, z edukacyjnymi zabawkami. A po przerywanych zajęciami ruchowymi lekcjach mają mieć zapewniony ciepły posiłek i opiekę nauczycieli, nawet do późnego popołudnia, gdy ze szkoły odbiorą je rodzice.
- Z możliwości otwierania pierwszych klas w przedszkolach skorzystają małe gminy - uważa Lilia Jaroń, dyrektor wydziału edukacji we Wrocławiu. - W dużych miastach większość szkół prowadzi zerówki i dla nich otwarcie pierwszych klas dla 6-latków nie stanowi problemu.
Na wsiach nie jest tak dobrze, bo 40 proc. szkół nie prowadzi zerówek. Tam pomysłem na bezpieczną edukację dla 6-latków mogłyby się okazać właśnie przedszkola. Problem w tym, że w 350 gminach w kraju nie ma ani jednego przedszkola. Tam sześciolatki skazane byłyby na zajęcia w budynkach szkolnych, często znacznie oddalonych od domu.
INTERIA.PL/Polska