Przypomnijmy, w piątek Sejm uchwalił ustawę, która zakłada przyznanie świadczenia uzupełniającego w wysokości 500 zł osobom niezdolnym do samodzielnej egzystencji. Przyjęta została również - także głosami 40 posłów PiS - poprawka klubu PO-KO dotycząca kryteriów, których spełnienie uprawniać będzie do świadczenia. O przyjęciu poprawki zadecydowało gapiostwo posłów PiS. Rządowy projekt przewidywał, że o dodatek będą mogły wnioskować te osoby, które nie mają prawa do żadnych świadczeń pieniężnych finansowanych ze środków publicznych lub otrzymują świadczenia nieprzekraczające kwoty 1100 zł brutto. Poprawka PO-KO przewiduje natomiast, że do tej kwoty nie byłby wliczany m.in. dochód z emerytur, rent z tytułu niezdolności do pracy i rent rodzinnych. Teraz - jak ustalił Patryk Michalski - w zamian za wycofanie się z poprawki senatorowie rozważają między innymi podniesienie limitu dochodowego albo wprowadzenie zasady "złotówka za złotówkę", co oznaczałoby, że osoby, których dochody przekroczą ustanowioną granicę, nie stracą świadczenia, tylko zostanie ono pomniejszone o kwotę, o jaką przekroczony został limit. To jedna z opcji branych pod uwagę. Ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. Na razie trwają wyliczenia, która z opcji będzie możliwa do sfinansowania, bo - jak powiedział naszemu dziennikarzowi polityk PiS, który pracuje nad szczegółami tych rozwiązań - partia rządząca musi mieć pewność, że Fundusz Solidarnościowy będzie wydolny. Ważne jest również znaczenie polityczne tej decyzji, bowiem rezygnując z poprawki PO senatorowie PiS de facto zagłosują za odebraniem części dodatku sporej grupie niepełnosprawnych. Dlatego partia rządząca zamierza przekonywać, że dzieje się to z powodu wadliwości prawnej, i na swoich warunkach poszerzyć grupę osób, które będą mogły skorzystać z tego dodatku. Patryk Michalski